Poznaniacy zaliczyli słabą końcówkę. Właśnie wtedy dali się zepchnąć do defensywy i stracili gola. - Może opadliśmy z sił i dlatego bydgoszczanie zaczęli atakować. Wcześniej jednak to my mieliśmy inicjatywę. O wyniku tego spotkania zadecydowała wyłącznie skuteczność. My nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a Zawisza zdołał to zrobić - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Adrian Bartkowiak.
Warciarze opuszczali murawę w złych nastrojach. Nie chcieli bowiem dopuścić do tego, by rywal wykonał krok w kierunku awansu na ich stadionie. - Boli nas to niepowodzenie. Jesteśmy też niezadowoleni z miejsca w tabeli, które zajmujemy. Wiadomo, że cele były zupełnie inne. Teraz chcielibyśmy zwyciężyć w Płocku, żeby zakończyć sezon jakimś miłym akcentem. Później przyjdzie czas na dalszą pracę, już w kierunku nowych rozgrywek - dodał 25-letni defensor.
Jaki był plan taktyczny na niedzielny pojedynek? Zieloni, podobnie jak goście, grali bardzo ostrożnie, z dużym zabezpieczeniem tyłów. - Wysoka temperatura nie sprzyjała forsowaniu tempa. Nie zmienia to oczywiście faktu, że bardzo chcieliśmy wygrać i mieliśmy ku temu okazje. Niestety nie wykorzystaliśmy ich i skończyło się porażką - stwierdził Bartkowiak.
Czego zabrakło Warcie, by dziś być na miejscu Zawiszy i do końca walczyć o awans? - Trudno oceniać to na gorąco, jeszcze w trakcie sezonu. Myślę, że w przekroju całych rozgrywek decydowało to samo co w pojedynczych spotkaniach. Raz brakowało nam konsekwencji, innym razem pojawił się błąd w kryciu. Było kilka mniejszych mankamentów, które układały się w całość - zakończył były piłkarz Bogdanki Łęczna.