Sfrustrowany prezes Górnika... obraził się na Pazdana

Kapitan Górnika, Michał Pazdan podpisał kontrakt z Jagiellonią. Rozgoryczony tym faktem był najwyraźniej prezes zabrzańskiego klubu, który... nie pozwolił walecznemu zawodnikowi pożegnać się z kibicami śląskiej drużyny.

Michał Pazdan barw Górnika Zabrze bronił przez ostatnich pięć sezonów. W zakończonej przed kilkoma tygodniami rundzie wiosennej charakterny zawodnik pełnił nawet funkcję kapitana śląskiej drużyny. Z końcem czerwca wygasa jednak umowa wiążąca piłkarza z klubem z Roosevelta i latem przeniesie się on do Jagiellonii Białystok.

Z klubem ze stolicy Podlasia Pazdan podpisał 3-letnią umowę, odrzucając m.in. ofertę nowego kontraktu ze śląskiego klubu. - Finansowo oferty Górnika i Jagi były bardzo zbliżone. Nie decydował na pewno ten aspekt. Po prostu po pięciu latach gry w Zabrzu zdecydowałem się na zmianę otoczenia. Mam nadzieję, że kibice to zrozumieją - argumentował swoją decyzję nowy gracz białostockiego klubu.

Fani Trójkolorowych decyzję byłego reprezentanta Polski przyjęli ze zrozumieniem, wielokrotnie życząc mu powodzenia w nowym klubie. Inaczej zareagowali jednak działacze Górnika, z prezesem Arturem Jankowskim na czele. Swoją frustrację wywołaną decyzją zawodnika szef zabrzańskiego klubu zdecydował się przelać... na samego Pazdana.

- Prezes Jankowski nie pozwolił mi się pożegnać z Górnikiem na oficjalnej stronie klubu, ale dzięki Facebookowi i chłopakom ze Stowarzyszenia mogłem napisać kilka słów podziękowania na forum - mówi były gracz górniczej drużyny. - Ciężko odchodzi się z klubu, w którym człowiek prawie wszystkiego się nauczył. Dlatego chciałbym podziękować wszystkim kibicom za tych pięć lat spędzone w Zabrzu - dodaje Pazdan.

Mimo dziecinnego zachowania władz klubu były zawodnik zabrzan nie omieszkał życzyć Górnikowi sukcesów. - Nie lubię słów "dałem z siebie wszystko" dlatego napiszę że starałem się być w porządku zarówno na boisku jak i poza nim. Z wielka przyjemnością będę tu wracał, a Górnikowi życzę samych sukcesów. Niech już nigdy ten klub nie zazna goryczy spadku, bo wiem ile to kosztuje zdrowia - puentuje ze śmiechem były kapitan drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Postronnych obserwatorów zachowanie Jankowskiego może dziwić. Wszak przez cały okres gry przy Roosevelta Pazdan rozegrał w trójkolorowych barwach 126 spotkań ligowych (w tym 93 w ekstraklasie) i strzelił trzy bramki (jedną w elicie). Przyglądając się sprawie głębiej trudno się jednak działaniom prezesa Górnika dziwić. O tym, że jest on człowiekiem bezpardonowym świadczyć może fakt, że krótko po objęciu rządów przy Roosevelta dokonał czystki kadrowej, zatrudniając w miejsce osób klubowi oddanych, zupełnie nowych, ale sobie świetnie znanych pracowników.

Ofiarą czystki padł m.in. Stanisław Oślizło. Legendarny gracz Górnika przez lata pełnił funkcję rzecznika prasowego klubu, przejmując pałeczkę po zmarłym nagle Janu "Bolku" Niesycie. Jesienią został jednak z funkcji usunięty na rzecz posady "doradcy zarządu". Rola żywej ikony zabrzańskiego klubu polega dziś głównie na promowaniu klubu na juniorskich turniejach piłkarskich, co wybitny zawodnik może uznać za moralny policzek.

- To jest po prostu wstyd. Tak sobie myślę czy umieszczenie na stanowisku prezesa Górnika przez panią Szulik tak żenującej marionetki jak "prezes" Jankowski nie było przypadkiem działaniem celowym. Jak idzie dobrze, to będzie się wypowiadał sport director Lewandowski, a jak coś nie tak to łatwo na marionetkę zwalić - komentuje całą sprawę były prezes Górnika, Łukasz Mazur.

Komentarze (0)