Zawisza Bydgoszcz przed ostatnią kolejką był jednym z głównych faworytów do walki o awans. Podopieczni Jurija Szatałowa potrzebowali zwycięstwa nad Piast Gliwice lub porażki Pogoń Szczecin w Gdyni. Oba mecze nie poszły jednak po myśli bydgoskiej drużyny. Ze Śląska beniaminek wyjeżdżał z bagażem trzech straconych bramek, a Portowcy swój mecz wygrali.
Klęska przy Okrzei sprawiła, że nastroje w Zawiszy są podłe. - Ten mecz decydował o awansie do ekstraklasy, ale tak naprawdę kluczowe były dla nas wszystkie mecze rundy wiosennej. Punktów w tej rundzie potraciliśmy bardzo dużo i to zaważyło o tym, że zostajemy w I lidze. Piast w meczu z nami pokazał, że jest zespołem lepszym i ta ekstraklasa zdecydowanie im się należy - przyznaje Marcin Drzymont, obrońca bydgoskiej drużyny.
Kontrowersje wzbudziła pierwsza bramka strzelona przez gliwiczan. Zaraz po trafieniu Ruben Jurado Zawisza praktycznie całą jedenastką rzucił się na sędziego Szymona Marciniaka z pretensjami, że bramka ta nie miała prawa zostać uznana. - Sytuacja była kontrowersyjna, bo nasz zawodnik został sekundę wcześniej wpuszczony na boisko przez sędziego technicznego po pomocy medycznej i nie miała prawa widzieć nabiegającego zza jego pleców rywala. Wydaje mi się, że nasz kolega nawet nie wiedział, że już jest w grze. Jesteśmy trochę zniesmaczeni tą sytuacją, ale straciliśmy nie jedną bramkę, a trzy. Na pewno nikt z nas nie powie, że Piast wygrał, bo sędzia im pomógł. Nie. Wygrał, bo był lepszy - podkreśla defensor beniaminka I ligi.
- Z przebiegu meczu Piast zdecydowanie zasłużył na to zwycięstwo. Tabela pokazuje, że przez cały sezon byli od nas zespołem zdecydowanie dojrzalszym i lepszym piłkarsko, skoro zgromadzili więcej punktów i zakończyli sezon na fotelu lidera. My możemy żałować tylko tego, że na wiosnę tak dawaliśmy du.., bo wszelkie argumenty były też po naszej stronie. Straciliśmy mnóstwo naprawdę głupich punktów i dziś tych trzech oczek zabrakło nam do tego, żeby być w grze. To dla nas tragedia, bo wierzyliśmy do samego końca - przekonuje Drzymont.
Do przerwy Piast prowadził z Zawiszą dwoma bramkami. Krótko po wznowieniu gry w drugiej połowie kapitalną bramkę bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego zdobył Tomasz Podgórski i ostatecznie pozbawił bydgoszczan złudzeń. - Trzecia bramka była kulminacyjnym momentem tego spotkania. Głupi faul przed polem karnym, rzut wolny i piękny strzał. Kiedy na terenie rywala, w meczu o awans przegrywa się 0:3, to nie w sposób się podnieść. Potem walczyliśmy o zdobycie choć jednej bramki, bo ona mogła nas jeszcze poderwać, ale Piast nas wypunktował w tym meczu bardzo dokładnie - kiwa głową z uznaniem doświadczony gracz bydgoskiej drużyny.
- Możemy żałować tylko sytuacji, które zmarnowaliśmy w pierwszym kwadransie gry. Mieliśmy dwie wyborne, nawet więcej niż stuprocentowe sytuacje. Najpierw Kuba Wójcicki źle przyjął piłkę w polu karnym Piasta, a potem Rafał Leśniewski powinien to strzelić, ale nie wytrzymał presji. Na początku meczu mieliśmy od Piasta sytuacje lepsze, ale to rywale byli skuteczniejsi - kręci głową z niedowierzaniem obrońca Zawiszy.
Drzymont był pod wrażeniem atmosfery panującej na stadionie przy Okrzei w trakcie niedzielnych zawodów. - Piastowi należał się ten awans nie tylko za grę, ale także dla tego stadionu, za tą atmosferę, która panuje na trybunach. Ten klub przez cały sezon udowadniał, że jest ścisłą czołówką tej ligi, a drużyna umiała do tego równać sportowo. Jestem dla nich pełen podziwu i gratuluję im sukcesu, bo naprawdę na niego zasłużyli - puentuje zawodnik drużyny z Bydgoszczy.