Urazu kolana 23-latek nabawił się w ostatnim spotkaniu ligowym Sandecji z GKS-em Katowice. Po jednym z szybkich rajdów niefortunnie upadł na murawę, a drastyczne skutki tego wydarzenia odczuwalne są nadal. - Na dużej szybkości zbliżałem się do pola karnego, chciałem dośrodkować, ale byłem chyba za bardzo rozpędzony i straciłem równowagę. Noga się przykręciła, w dodatku na nią upadłem i tylko poczułem ból. Początkowo myślałem, że może to jakieś naciągnięcie lub równie lekka kontuzja, jednak rezonans wykazał coś bardzo negatywnego - zrelacjonował Kamil Majkowski.
Rokowania dotyczące powrotu do pełni zdrowia, nie są zbyt optymistyczne dla zawodnika Zawiszy Bydgoszcz. Na pewno opuści rundę jesienną, a nie wiadomo jeszcze czy również wiosny nie będzie musiał spisać na straty. - Czeka mnie operacja i dopiero po niej będzie coś więcej wiadomo w tej sprawie. Zazwyczaj rehabilitacja trwa kilka tygodni, a piłkarz wraca na pełne obroty po około sześciu miesiącach od zabiegu. Po usłyszeniu, jaka przyszłość mnie czeka po prostu się załamałem. Co innego mi jednak pozostaje niż zacisnąć zęby i pozbierać się w tym trudnym momencie. Musze skoncentrować się na tym, żeby jak najszybciej powrócić na boisko - przyznał zasmucony "Maja".
Sytuacja ofensywnego gracza jest o tyle skomplikowana, że jego okres wypożyczenia do sadeckiego klubu obejmował pierwszą rundę nadchodzącego sezonu. - Bardzo się to wszystko pomieszało. Na pewno nie zagram przez pół roku, więc nie wiadomo co z moim wypożyczeniem. Będę leczył się w Warszawie, tylko ciężko wtedy poukładać sprawy z Sandecją. Bardzo chciałbym nadal grać w tej drużynie, ale to dopiero po powrocie do zdrowia. Trzeba będzie poważnie porozmawiać z prezesami zarówno jednego klubu, jak i drugiego, żeby całe zamieszanie wyjaśnić. Póki co nie było możliwości do omówienia tego. Poinformowałem tylko nowego trenera przekazując mu, że nie będzie mógł na mnie liczyć w przygotowaniach oraz połowie sezonu. Wybieram się do Nowego Sącza po zakończeniu okresu urlopowego i mam nadzieję, że dojdę wtedy z władzami do konsensusu, ważna przecież jest korzyść dla obu stron - wyjaśnił dysponujący dużą szybkością skrzydłowy.
Kontuzja nastąpiła w najgorszym z możliwych momentów, wyłączając Majkowskiego nie tylko z przygotowań, ale także etapu walki o miejsca u nowego szkoleniowca. Po dobrych meczach zaprezentowanych przez byłego piłkarza Legii Warszawa w drugiej rundzie ubiegłego sezonu, wydawało się, że utrzyma się wysoko w hierarchii również po wakacjach. - No cóż mogę powiedzieć, mogło być pięknie, ale się skomplikowało. Złapałem naprawdę dobrą formę, regularność i pewność siebie dzięki częstym występom. Wybiegałem w pierwszym składzie, to dodatkowo mnie motywowało i gra jakoś się układała. Naprawdę szkoda, bo miałem nadzieję na odegranie jeszcze poważniejszej roli w drużynie. Teraz trzeba jednak skupić się na innych rzeczach - zakończył.