- Nie ukrywam, że po pechowej porażce ze Stalą szukamy rewanżu i chcemy osiągnąć dobry wynik w starciu z Podbeskidziem. Takim dobrym wynikiem byłyby trzy punkty. Stoi przed nami trudne wyzwanie, ale jeśli udałoby się wygrać w Bielsku-Białej, wówczas moi piłkarze uwierzyliby w swoją siłę i mogliby zagościć w ścisłej czołówce I ligi - powiedział Włodzimierz Gąsior w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl, dodając jednocześnie, że ostatni przegrany przez Koronę mecz nie był tak zły w jej wykonaniu, jak wskazywałby na to wynik. - Przez większą część spotkania byłem zadowolony z postawy moich zawodników. Graliśmy naprawdę dobrą piłkę, prowadziliśmy 2:0 i dopiero ostatni kwadrans okazał się dla nas zupełnie nieudany.
Gąsior nie ma komfortowych warunków pracy, bowiem w okresie przygotowawczym w klubie panowało ogromne zamieszanie związane z karną degradacją. Sytuację pogarszały ponadto kolejne ubytki kadrowe. - Liczę, że z czasem sytuacja się unormuje. Straciliśmy bardzo wielu zawodników, a okazuje się, że przed końcem okresu transferowego mogą odejść kolejni. Wciąż nie wiadomo, kto będzie właścicielem klubu, ponadto dla wielu piłkarzy Korony gra w I lidze jest nie do pomyślenia i za wszelką cenę poszukują nowych pracodawców. Smuci mnie trochę taka postawa, bo pomimo kłopotów, w Kielcach panuje dobra atmosfera i, jeśli udałoby nam się zachować kadrę z ubiegłego sezonu, to powrót do ekstraklasy byłby pewnie kwestią roku. Tymczasem nie widać wśród wielu piłkarzy jakiegokolwiek przywiązania do barw klubowych. Staram się jednak nie załamywać rąk. Będziemy robić wszystko, by piąć się w górę tabeli i mimo wszystko włączyć się do walki o awans - zakończył szkoleniowiec Korony.