- Cały czas musiałem być czujny. Zresztą Kazachowie pokazali, że potrafią grać w piłkę. To nie jest jakaś śmieszna drużyna, co sugerowali niektórzy. Dziś w rozgrywkach europejskich trzeba się mieć na baczności. Ważne jednak, że stanęliśmy na wysokości zadania. Zdobyliśmy dwa gole, oczywiście mogło być ich więcej, ale trzeba się cieszyć z tego co jest - powiedział Krzysztof Kotorowski.
Na razie "Kotor" jest numerem jeden w bramce Kolejorza. Czy to się nie zmieni? - Nie mam zielonego pojęcia. Nie wybiegam w przyszłość. Jestem zadowolony z tego, że dostałem szansę. Teraz przygotowuję się do kolejnego spotkania, a kto stanie między słupkami, to już decyzja trenerów - zaznaczył.
Jakie nastroje towarzyszą podopiecznym Mariusza Rumaka przed wylotem do Kazachstanu? - Boimy się tylko podróży i temperatury. W dodatku po drodze czekają nas międzylądowania. Sam mecz natomiast nie budzi naszych obaw - oznajmił Kotorowski.
W pierwszym pojedynku z Żetysu 36-letni golkiper był kapitanem Lecha. Czy tę funkcję zachowa na dłużej? - Na drugim obozie wybierzemy nową radę drużyny, bo dołączyło nas kilku zawodników. Obecnie funkcjonuje jeszcze stara rada, do której należą Rafał Murawski, Ivan Djurdjević, ja i nieobecny już w klubie Grzegorz Wojtkowiak. Póki co wybieramy kapitana z tego grona - wyjaśnił.
Pewien niepokój w szeregach lechitów mogła budzić pierwsza połowa starcia z Żetysu. Wówczas gra nie wyglądała zbyt dobrze. - Nie ma co ukrywać, że trochę się męczyliśmy. Chcieliśmy przede wszystkim poznać przeciwnika, bo informacje, jakimi dysponowaliśmy, nie były wyczerpujące. Nie mogliśmy od razu rzucić się do huraganowych ataków, bo to jest dwumecz i trzeba spokojnie realizować swoje założenia. Pierwsza część to było swego rodzaju rozpoznanie. Ostatecznie jednak osiągnęliśmy zadowalający wynik - ocenił Kotorowski.
Po spotkaniu u siebie poznaniacy mają już lepszy obraz możliwości rywala. - Wyciągnęliśmy pierwsze wnioski, choćby takie, że Żetysu jest niebezpieczny w grze górą. Przeciwnik pokazał trochę dobrego futbolu, ale tego się spodziewaliśmy. Nikt w naszym zespole nie zakładał łatwego zwycięstwa. To raczej media wytworzyły przekonanie, jakoby oponent był słaby - stwierdził "Kotor".
W meczu potencjalnych rywali Kolejorza Chazar Lenkoran zremisował na własnym stadionie z JK Nomme Kalju 2:2. Jest zatem szansa, że podopieczni Mariusza Rumaka unikną drugiego dalekiego wyjazdu i w II rundzie polecą do Estonii zamiast do Azerbejdżanu. - Spokojnie. Na razie nie myślimy o następnej fazie, bo czeka nas jeszcze rewanż w Tałdykorganie. Nie można tak daleko wybiegać w przyszłość - zakończył bramkarz Lecha.
A upały to są teraz i w Polsce więc różnica mniejsza w aklimatyzacji.