- Powróciłem do Kolejorza po półrocznej nieobecności i trochę się tutaj zmieniło. Kilku zawodników odeszło, a w ostatnim sparingu z Olympiakosem Nikozja trener dał szansę potencjalnym dublerom. Dla mnie było to dopiero pierwsze 90 minut w trwającym okresie przygotowawczym. Zapisy kontraktowe były takie, że nie mogłem trenować z Lechem od początku. Przez jakiś czas musiałem pracować indywidualnie - wyjaśnił Jakub Wilk.
Olympiakos Nikozja okazał się dość wymagającym przeciwnikiem i podopieczni Mariusza Rumaka przegrali 1:3. - Teraz nie ma już drużyn, z którymi wygrywa się gładko. Za każdym razem trzeba walczyć. Inaczej nie da się osiągnąć korzystnego rezultatu - dodał 27-letni skrzydłowy.
Jaka będzie przyszłość Wilka? - Na razie nie chcę niczego przesądzać. Okienko transferowe zamyka się dopiero z końcem sierpnia. Mam więc sporo czasu, by podjąć jakąś decyzję. Przygotowuję się z Lechem i staram się pokazać z jak najlepszej strony. Nie ukrywam, że cieszę się z powrotu do Poznania.
Przed Kolejorzem rewanżowe starcie z Chazarem Lenkoran w eliminacjach Ligi Europejskiej. Wynik 1:1 sprzed tygodnia sprawia, że poznaniacy wciąż nie mogą być pewni awansu. - Biorąc pod uwagę przebieg meczu w Azerbejdżanie, rezultat jest dość dobry. Jednak nie gwarantuje nam on spokoju. Musimy być skoncentrowani przez pełne 90 minut. Fajnie by było, gdybyśmy objęli prowadzenie jako pierwsi. To zmusiłoby rywala do bardziej otwartego futbolu i nasze szanse od razu by się zwiększyły. Nie ma wątpliwości, że grając u siebie powinniśmy przejść do następnej fazy i trzeba to po prostu zrobić - oznajmił Wilk.
27-letni pomocnik wysoko ocenił potencjał ekipy z Lenkoranu. - To na pewno lepszy zespół niż Żetysu Tałdykorgan, z którym mierzyliśmy się w poprzedniej rundzie. Potrafiliśmy go jednak rozpracować. Tydzień temu straciliśmy wprawdzie gola na samym początku, ale później nie pozwoliliśmy już Azerom na stwarzanie groźnych sytuacji. Ostatecznie wywalczyliśmy tam remis. Myślę, że w Poznaniu będzie lepiej i uda nam się zwyciężyć - zakończył.