W przerwie letniej Górali osłabiło głównie odejście Sylwestra Patejuka do Śląska Wrocław. Z bielskim klubem pożegnali się też Adrian Sikora, Łukasz Mierzejewski, Maciej Rogalski, Ondrej Sourek, Liad Elmalich i Tomasz Górkiewicz, ale żaden z nich nie był wiodącą postacią ekipy Kasperczyka. W zamian do podbeskidzkiego klubu trafili głodni sukcesu gracze z niższych lig: Kamil Adamek, Fabian Pawela, Damian Szczęsny, Mateusz Niechciał, z wypożyczenia wrócił Damian Chmiel, a ze słowackiej ekstraklasy przyszedł Michal Piter-Bucko.
Wygląda na to, że to koniec transferów w Podbeskidziu. Według władz klubu, skład ten stać na spokojną grę w środku ligowej stawki. Potwierdza to trener Kasperczyk: - Sam to powiedziałem przed okresem przygotowawczym i to wdrażamy, i w to wierzymy. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie zrobić niejedną niespodziankę. Nowi zawodnicy będą nie uzupełnieniem, a naprawdę podniosą stopień rywalizacji w zespole. Nie wyobrażam sobie walki o utrzymanie do końca. Chcemy mieć udaną jesień, żeby wiosną spróbować bić się o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Chcemy być drużyną, z którą każdy będzie się w Polsce liczył. Chcielibyśmy móc cieszyć kibiców takimi wyniki jak w zeszłym sezonie w Krakowie czy Warszawie.
O angaż w Podbeskidziu starali się jeszcze 24-letni Daniel Feruga i Marcin Siedlarz, ale ostatecznie nie znaleźli uznania w oczach szkoleniowca. - Szukaliśmy zawodników, którzy podniosą jakość drużyny. Rywalizacja to jedno, ale nie można przesadzać, jeśli chodzi o odmłodzenie drużyny. Jeśli przychodzi dwudziestokilkuletni zawodnik z bagażem doświadczeń, to on musi wnieść coś nowego. Daniel i Marcin dostali od nas zadanie domowe, żeby tę rundę zagrali na przyzwoitym poziomie w dobrym I-ligowym lub topowym II-ligowym klubie rozegrali. Wtedy będziemy mogli wrócić do tematu w zimie. Na dzień dzisiejszy nie byli w stanie zagwarantować takiego podniesienia jakości, jakiego byśmy oczekiwali - zdradza Kasperczyk.