Ostatnie dwa tygodnie przy Narutowicza należały do najbardziej enigmatycznych w historii klubu. Chociaż 16 lipca prezes Tomasz Baran ogłosił, że Ruch Radzionków wycofuje się z rozgrywek I liga było to jedynie faktem medialnym. Żadne pismo ze śląskiego klubu nie wpłynęło bowiem do PZPN, a tylko to mogło ostatecznie uciąć spekulacje na temat przyszłości Cidrów.
Nie oznacza to jednak, że działacze radzionkowskiego klubu grali na zwłokę. Przez ostatnich kilkanaście dni robili oni wszystko, by jednak dopiąć budżet i wystartować w rozgrywkach zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Pomóc miał im w tym Ireneusz Strychacz. Prezes trzecioligowego LZS Piotrówka chciał w śląskim klubie promować w głównej mierze piłkarzy z Afryki. To za jego sprawą do Radzionkowa trafił m.in. Idrissa Cisse, jeden z najlepszych graczy Ruchu w rundzie wiosennej minionego sezonu.
Ostatecznie sięgające blisko 1,5 mln zadłużenie Cidrów stanęły na przeszkodzie powodzenia tego planu. Potem mowa była jeszcze o sponsorze z zagranicy, ale i ta opcja ostatecznie spaliła na panewce. Włodarze pierwszoligowca do ostatniej chwili walczyli o jego przyszłość na szczeblu centralnym, ale zamiary spełzły na niczym. Byli zdeterminowani do tego stopnia, że zamierzali dwa pierwsze mecze nowego sezonu chcieli oddać walkowerem.
Broń złożyli w środę, na trzy dni przed inauguracją pierwszoligowych zmagań. - Niestety nowy zarząd w dniu może tylko oficjalnie potwierdzić informację podaną na konferencji prasowej przed dwoma tygodniami. Podjęte w ostatnim czasie kolejne próby pozyskania sponsora strategicznego zakończyły się niepowodzeniem. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na decyzję zarządu jest ciążący na klubie roczny zakaz dokonywania transferów - wyjaśnia Marcin Wąsiak, nowy prezes radzionkowskiego klubu.
- Nowy zarząd za priorytetowe uznał oddłużenie klubu i zbudowanie solidnych podstaw jego finansowania, tak by już za rok Ruch Radzionków mógł występować w rozgrywkach III ligi. Tylko spokojna praca, m.in. z młodzieżą i wsparcie całego lokalnego środowiska może mu przywrócić jego dawny blask, w co wszyscy ogromnie wierzymy - dodaje sternik Cidrów.
Przyszły sezon Ruch spędzi na boiskach A klasy, ale nikt w Radzionkowie nie wątpi, że przyszłość klubu wcale nie maluje się w czarnych barwach. - Będziemy walczyć do końca. Ostatnie dwa sezony spędzone na boiskach I ligi pokazały, że warto było pokonać tę drogę, którą razem z Tomkiem Baranem pokonaliśmy. Teraz musimy zaczynać od nowa, ale jesteśmy bogatsi o doświadczenia z ostatnich miesięcy. Nie popełnimy już tych samych błędów - zapewnia Wąsiak.