W rozegranym 16 lipca meczu kontrolnym pomiędzy KRC Genk a PSV Eindhoven Grzegorz Sandomierski doznał urazu stawu biodrowego i przez ponad dwa tygodnie nie uczestniczył w zajęciach. Do treningów powraca dopiero wraz z początkiem tego tygodnia.
W międzyczasie na pozycji bramkarza mistrza Belgii z 2011 roku wiele się wydarzyło. W 1. kolejce Jupiler League Laszlo Koeteles popełnił fatalny błąd, na skutek którego zespół Mario Beena tylko zremisował z Cercle Brugge 3:3. - Przeze mnie zespół stracił 2 punkty. Zawiodłem, ale nie jestem maszyną, a błędy zdarzają się każdemu. Cieszy mnie, że otrzymałem wiele wsparcia od kibiców - stwierdził Węgier.
Fatalny błąd konkurenta Sandomierskiego w meczu z Cercle Brugge od 5:35:
Mniej wyrozumiały od fanów był dla Koetelesa sztab szkoleniowy, który błyskawicznie sprowadził nowego golkipera, Kristofa van Houta z KV Kortrijk. - Konkurencja to coś absolutnie normalnego. Teraz Grzegorz nie może grać, więc pozyskanie trzeciego bramkarza było koniecznością. Rywale dają mi dodatkową motywację do pracy, ale nie wywierają niepotrzebnej presji - stwierdził spokojnie dotychczasowy numer 1.
Koetelesowi na razie udało się zachować miejsce w podstawowej "11", ale w spotkaniach z Aktobe (eliminacje LE, 2:1) i OH Leuven (2. kolejka ligowa, 2:2) nie błyszczał. Miał sporo niepewnych interwencji. Wydaje się, że to najlepszy moment, by Sandomierski udowodnił swoją wartość i "wygryzł" konkurenta. Reprezentant Polski już w 2011 roku został kupiony z myślą o regularnej grze, a siedział na ławce tylko dlatego, że Koeteles spisywał się wybornie.