Łukasz Skrzyński: Piłka jest dla mnie jak powietrze

- Porażka boli, bo nie lubimy przegrywać, zwłaszcza u siebie. Mam nadzieję, że odbijemy to sobie w lidze - mówi Łukasz Skrzyński, kapitan Zawiszy Bydgoszcz, która odpadła z Pucharu Polski z Cracovią.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Pasy pewnie pokonały Zawiszę na jego terenie 2:0. Krakowianie pod wodzą Wojciecha Stawowego zaprezentowały nową jakość w porównaniu do tego, co serwowali w trzech ostatnich sezonach. Zawisza chociaż wiedział, jak Cracovia będzie grała, nie potrafił się temu przeciwstawić.

- Patrząc już na sparingi Cracovii, bo mieliśmy dużo materiały poglądowego, spodziewaliśmy się wymiany dużej liczby podań na małej przestrzeni, braku paniki przy naszym pressingu. Wiedzieliśmy, że Cracovia nie będzie unikała brania odpowiedzialności. Chcieliśmy się temu przeciwstawić wielką determinacją i wydaje mi się, że pokazaliśmy, że chcieliśmy ten mecz wygrać za wszelką cenę. O naszym odpadnięciu zadecydowało pierwsze 45 minut, w drugiej połowie poszliśmy va bank - mówi Skrzyński i dodaje: - Trudno grać przeciwko tak grającym drużynom ze względu na to, że trzeba być agresywnym i być blisko przeciwnika. Ważna jest asekuracja i nie dać rywalowi miejsca. Żeby tak było, trzeba się dużo przesuwać w formacjach. Nam to się za bardzo w pierwszej połowie nie udawało, w przerwie wyciągnęliśmy wnioski i po przerwie wyglądało to lepiej.

Spotkanie w Bydgoszczy w zgodnej opinii trenerów obu drużyn i obserwatorów stało na ekstraklasowym poziomie. - Po takim meczu mogę powiedzieć, że wielkiej różnicy piłkarskiej między I ligą i ekstraklasą nie ma. Cieszę się, że drużyny coraz częściej chcą grać w piłkę, a nie skupiać się na sile. Czysto piłkarskie umiejętności zaczynają dominować w tej lidze. My bez względu na okoliczności będziemy chcieli zachowywać swój styl gry. Spodziewam się też po Olimpii Grudziądz, Termalice, Warcie Poznań, Bogdance i Arce czysto piłkarskich spotkań, w których będą decydowały walory piłkarskie - przekonuje "Skrzynia".

Kapitan Zawiszy unika stwierdzeń, że mecz jego zespołu z Cracovią był starciem głównych faworytów do awansu do ekstraklasy: - Nie wiemy jeszcze dokładnie, jak prezentują się inne drużyny. Liga jest bardzo wyrównana i ciężko teraz powiedzieć, czy Cracovia i Zawisza to murowani faworyci do awansu. Wszystko zweryfikuje boisko. Naszym głównym celem jest teraz zwycięstwo z Tychami. Myślę, że po pierwszych 10 kolejkach będzie można powiedzieć, kto będzie walczył o awans do ekstraklasy.

Zawisza to prawdopodobnie ostatni przystanek na piłkarskiej drodze Skrzyńskiego. 34-letni obrońca coraz częściej wybiega myślami do tego, co czeka go po zawieszeniu butów na kołku. - To jest moja praca i na tym się skupiam każdego dnia, ale nie zapominam też o życiu prywatnym, bo trzeba sobie szczerze powiedzieć, że moje piłkarskie życie dobiega końca. Powoli zaczynam sobie układać życie poza boiskiem. Chcę zostać przy piłce. To kocham i nie da się tak szybko przejść do życia codziennego. To jest dla mnie powietrze: oglądanie spotkań, wyciąganie wniosków. Pracuję nad swoim warsztatem trenerskim, kwalifikacjami. W tym kierunku będę podążał. Póki będę mógł grać, będę grał dla Zawiszy. Najważniejsze, żeby z czystym sumieniem schodzić z każdego treningu i meczu - kończy wychowanek krakowskiej Wisły i były gracz Cracovii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×