Sędzia wypaczył wynik? (relacja)

Środową potyczkę Widzewa z Wartą zapowiadano jako jedno z najciekawszych spotkań pierwszej kolejki zaplecza ekstraklasy. Obie drużyny na ten mecz wyszły z nastawieniem na ofensywną grę. I w pierwszych minutach znacznie lepiej prezentowali się goście, ale ich plany zmieniła czerwona kartka dla Dariusza Cudnego. Tym samym poznaniacy od 29. minuty grali w dziesiątkę! Choć zdaniem trenera Baniaka, niesłusznie...

Warta do tego spotkania przystąpiła z dwoma zawodnikami w pierwszym składzie, mającymi za sobą grę w Mieście Czterech Kultur. Marcin Klatt występował w ŁKS, a Sergio Batata w obu łódzkich drużynach. Z kolei Filip Burkhardt, były widzewiak i strzelec dwóch goli w tym sezonie, zasiadł jedynie na ławce rezerwowych.

Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, choć to gospodarze jako pierwsi oddali celny strzał. Z lewej strony boiska Marcin Robak ograł Cudnego, uderzył po ziemi, ale dobrze się spisał Łukasz Radliński. Potem do głosu doszli podopieczni Bogusława Baniaka. Najpierw z 25. metrów potężnie uderzył Tomasz Magdziarz (świetnie obronił Maciej Mielcarz), a potem Warta wyprowadziła ładny kontratak. Mimo liczebnej przewagi, nie zdołali sforsować łódzkiej defensywy.

Punktem kulminacyjnym meczu była 29. minuta. Wówczas z prawej strony dośrodkował Adrian Budka, a Robak strzałem głową przelobował bramkarza. Gdy wydawało się, że futbolówka znajdzie drogę do siatki, Cudny zatrzymał ją ręką. Sędzia Szymon Marciniak nie miał wątpliwości: wskazał na "wapno" i wyrzucił z boiska zawodnika Warty. Do "jedenastki" podszedł Robak, uderzył potężnie, ale w poprzeczkę. A Warta grała w osłabieniu. - Sędzia przyznał się do błędu, że niepotrzebnie dał czerwoną kartkę Cudnemu - mówił po meczu trener Bogusław Baniak.

Wówczas z poznaniaków uszło powietrze, a inicjatywę przejęli gospodarze. Z dystansu strzelali Juszkiewicz i Budka, ale w obu przypadkach piłka przeleciała tuż nad bramką. W doskonałej sytuacji znów znalazł się "Robaczek", ale z siedmiu metrów trafił wprost w bramkarza. Chwilę później był już skuteczniejszy. Po dośrodkowaniu Łukasza Brozia z prawej strony, precyzyjnie uderzył głową futbolówkę, a ta odbiła się od słupka i wpadła do siatki.

Po przerwie najgroźniejszą okazję w łódzkim zespole znów miał Robak. W sytuacji sam na sam z bramkarzem, uderzył mocno, ale prosto w niego. Chwilę później na szóstym metrze znalazł się niepilnowany Mindaugas Panka, ale minimalnie chybił. Podobną sytuację Litwin miał w 62. minucie, ale na posterunku był Radliński.

Najlepsza sytuacja podbramkowa dla poznaniaków miała miejsce w 74. minucie. Po fatalnym błędzie Ugochukwu Ukaha futbolówka trafiła na dziewiąty metr do osamotnionego Pawła Iwanickiego. Gdy wydawało się, że zawodnik Warty jest już w sytuacji sam na sam z Mielcarzem, nagle piłkę spod nóg ofiarnym wślizgiem wygarnął mu Piotr Stawarczyk. To właśnie na niego spadła spora krytyka za ostatni mecz z Flotą. W środę "Stawar" grał jednak bardzo poprawnie, zdecydowanie lepiej niż jego partner z defensywy Ukah, który stwarzał spore zagrożenie... pod własną bramką. - W ogóle nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Graliśmy w przewadze, a mogło się to skończyć różnie. Kiedy stwarzamy sobie sytuację na 2:0 czy nawet 3:0, musimy je wykorzystywać - oceniał potem Marcin Robak.

W 81. minucie w zespole Widzewa futbolówka wędrowała jak po sznurku. Najpierw Budka wymienił podania z rezerwowym Oziębałą, potem podał do Robaka, ten odegrał do Panki. Pomocnik łodzian, mając przed sobą już tylko bramkarza, uderzył prosto w niego. Była to kolejna akcja z serii "ładne, ale w banalny sposób niewykorzystane". - Rzeczywiście, ta akcja była niezła. Szkoda tylko, że nie padł gol - żałował trener Fornalik.

Ładną akcję w 89. minucie przeprowadził Stefano Napoleoni. Włoch poradził sobie na lewym skrzydle z defensorami Warty, uderzył z ostrego kąta i pokonał Radlińskiego. - Jestem zadowolony z bramki. Powoli wracam po kontuzji, na boisku przebywam coraz dłużej - cieszył się piłkarz. Ulubieniec łódzkich kibiców po raz kolejny zaczął jednak mecz na ławce rezerwowych. - Stefano ciągle powtarza, że nie jest przygotowany do gry przez pełne 90 minut - wyjaśnił Fornalik.

Widzew wygrał z Wartą 2:0, choć to spotkanie różnie mogło się skończyć. Co prawda łodzianie mieli kilka dobrych okazji do zdobycia gola, porażka również była możliwa. - Ale najważniejsze są trzy punkty. Myślimy już o kolejnym meczu, a o tym zapominamy - zakończył Łukasz Masłowski.

Widzew Łódź - Warta Poznań 2:0 (1:0)

1:0 - Robak 42'

2:0 - Napoleoni 89'

W 30. minucie Marcin Robak nie wykorzystał rzutu karnego.

Składy:

Widzew Łódź: Mielcarz - Broź, Ukah, Stawarczyk, Lisowski, Budka, Juszkiewicz, Panka, Masłowski (66' Napoleoni), Mierzejewski (69' Oziębała), Robak (90+3' Jarmuz).

Warta Poznań: Radliński - Marcinkiewicz, Cudny, Jankowski, Strugarek, Bekas Ngamayama, Batata (31' Ignasiński), Magdziarz (81' Wojciechowski), Iwanicki, Klatt (56' Sikora).

Żółte kartki: Panka, Broź, Juszkiewicz(Widzew) oraz Bekas, Sikora, Jankowski (Warta).

Czerwone kartki: Cudny (Warta) /29' - za zagranie ręką/.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 4072 (gości: 20).

Najlepszy zawodnik Widzewa: Piotr Stawarczyk.

Najlepszy zawodnik Warty: Łukasz Radliński.

Najlepszy zawodnik meczu: Piotr Stawarczyk.

Komentarze (0)