Sebastian Kordek: Wygrywacie na inaugurację sezonu z Piastem i od razu przypisujecie do swojego konta trzy punkty.
Bartosz Iwan: Myślę, że z przebiegu całego spotkania byliśmy drużyną lepszą. Stworzyliśmy dużo więcej dogodnych sytuacji od Piasta i wydaje mi się, że sięgnęliśmy po te trzy punkty zasłużenie.
W zgodnej opinii kluczowym momentem tego meczu była czerwona kartka dla Mateusza Matrasa.
- Moim zdaniem ta kartka na pewno miała jakiś wpływ na wynik całego spotkania. W tym momencie Piast stanął w miejscu, a my złapaliśmy wiatr w żagle, poczuliśmy szansę i tę szansę wykorzystaliśmy.
Aczkolwiek trzeba przyznać, że zagranie obrońcy Piasta nie zasługiwało na tak wysoką karę. Ta kartka była chyba trochę wypaczona.
- Czy ja wiem czy wypaczona. Na pewno było to ostre zagranie. Sędzia zinterpretował to tak, jak to zinterpretował. Mateusz za sam zamiar dostał czerwoną kartkę. Z drugiej strony arbiter nie uznał nam prawidłowej bramki na 3:1, którą strzelił Prejuce Nakoulma.
Zagrałeś przeciwko Piastowi, który nie chciał cię jeszcze niedawno w klubie. Traktujesz to zwycięstwo jako swojaki rewanż na gliwiczanach?
- Nie miałem w ogóle zamiaru na kimś się tutaj odgrywać. Do nikogo nie mam żalu, z Piastem rozstałem się w normalnych okolicznościach i nie chciałem niczego nikomu udowodnić. Teraz jestem w Zabrzu i chciałem przede wszystkim dobrze zagrać dla nowej drużyny, chciałem coś wnieść i myślę, że po części mi się to udało.
Trudno się nie zgodzić. Stwarzałeś pod bramką gospodarzy sporo zamieszania, a twój strzał szczupakiem z pierwszej połowy mógł zaskoczyć bramkarza.
- Bardzo się cieszę, że tak było. Dwa lata nie grałem w ekstraklasie, miałem przerwę, a teraz rozegrałem pierwsze spotkanie w elicie po powrocie. Wszyscy wiemy, że to zawsze jest jakaś niewiadoma. W sumie, to uważam, że mój występ był przyzwoity, ale wiem, że stać mnie na jeszcze lepszą grę.
Jak wam się grało bez waszych kibiców?
- Na pewno brakowało nam naszych fanów. Wiadomo, że jak jest doping, to pojawia się ten dodatkowy bodziec, żeby ruszyć do przodu i zaatakować. Niestety ich nie było, ale cieszę się tym bardziej, że wygraliśmy i to wszystko tak się potoczyło. Tylko się cieszyć.
Z kolei sympatycy gospodarzy dosadnie dawali wam do zrozumienia, że was nie lubią.
- Na każdym kroku wyczuwalne było to, że kibice Piasta nie lubią Górnika. Nie wiem też o co chodziło w sytuacji pod koniec meczu, kiedy przestali dopingować. Myślę, że to do końca podłamało gospodarzy, bo potrzebowali wsparcia, a go nie mieli. To tylko zadziałało na naszą korzyść.
Co twoim zdaniem Piast jest w stanie osiągnąć w tym sezonie w ekstraklasie?
- Nie wiem na co stać Piasta, bo po pierwszym meczu ciężko coś powiedzieć. Aczkolwiek myślę, że muszą dużo poprawić w swojej grze, bo naprawdę stworzyliśmy dużo sytuacji, więc potrzebują dużo pracy nad grą obronną.