- Ciężko powiedzieć coś na gorąco. Wydawało się, że w pierwszej połowie dobrze zagraliśmy i stworzyliśmy sobie dobre sytuacje do zdobycia goli. Wydaje mi się, że gdyby chociaż po jednej z nich wpadła bramka, to spotkanie potoczyłoby się inaczej. No cóż, przegrywamy drugi mecz w lidze. Ale nie możemy się po prostu załamać. To może być najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić. Trzeba zacząć po prostu pracować i wyeliminować błędy, które robimy. W kolejnym meczu musi być już dużo lepiej i będziemy musieli zacząć zdobywać punkty - powiedział po sobotnim spotkaniu Maciej Sadlok, zawodnik Ruchu Chorzów.
Sędzia Szymon Marciniak pokazał dwie czerwone kartki dla zawodników z Chorzowa. Przedwcześnie mecz musieli zakończyć Sadlok oraz Żeljko Djokić. Czy zdaniem jednego z nich, były one słusznie pokazane? - Wydaje mi się, że w pierwszej z tych sytuacji, sędzia mógł dać czerwoną kartkę. Rozmawiałem nawet z Żelijko i powiedział, że słusznie ją dostał. Natomiast w mojej sytuacji nie było żadnej złośliwości, po prostu chciałem przerwać akcję. Jak zobaczyłem czerwoną kartkę to się trochę zdziwiłem. Nie wiem, jak to wyglądało z boku. Ale sędzia mógł mnie oszczędzić i dać żółtą kartkę - przyznał Sadlok. - Na pewno nie jest to dobra wiadomość, kiedy w zespole jest kilku kontuzjowanych zawodników, a teraz kolejni nie będą mogli wystąpić. Ale mamy po to tylu zawodników na każdą pozycję, aby uzupełnić luki w składzie - dodał.
Co jest powodem słabszej dyspozycji chorzowian w tym sezonie? - Jest taka prawda, że drużyna po sukcesie zawsze ma kolejny sezon ciężki. W tamtym sezonie nikt nie brał Ruchu tak do końca na poważnie. A teraz każda drużyna, na wiadomość o tym, że przyjeżdża wicemistrz Polski, ma świadomość, że Ruch ugrał dużo w tamtym sezonie. Przeciwnik do takich meczów podchodzi z większym szacunkiem i zaangażowaniem - zakończył.