Drużyna przygotowywana do sezonu z warunkach spartańskich i przez okres stosunkowo krótki w ligowe rozgrywki weszła z przytupem, zaskakując sceptyków. Jesiennie granie stołeczna ekipa rozpoczęła od pewnego awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski, w której zabraknie między innymi Widzewa Łódź, Górnika Zabrze i Lecha Poznań. Kilka dni później Poloniści ograli w Gdańsku Lechię, a w minioną sobotę stworzyli z Kolejorzem najlepsze jak dotąd ligowe widowisko w tym sezonie.
Czarne Koszule poszły z poznaniakami na wymianę ciosów, remis nie wchodził w rachubę. Obie ekipy pokazały się z dobrej strony, a więcej szczęścia mieli goście, którym trzy punkty zapewnił Aleksandar Tonev. - Jestem zły, interesowało nas tylko zwycięstwo - nie krył w trakcie pomeczowej konferencji rozczarowany Stokowiec.
Młody szkoleniowiec przed sezonem zapowiadał, że chce stworzyć zespół grający bez kompleksów i podejmujący ryzyko. I faktycznie w meczu z Lechem Polonia zaprezentowała się jak ekipa, której naczelnym celem nie jest obrona własnej bramki, ale wbicie jak największej liczby goli rywalowi. Trafić udało się tylko raz, a szans było znacznie więcej, bo po przerwie bliscy szczęścia byli i Paweł Wszołek (po jego uderzeniu zza pola karnego piłka przeszła nieznacznie nad poprzeczką) i Łukasz Teodorczyk (z bliskiej odległości nie trafił w bramkę).
- Wynik jest niekorzystny, choć były dłuższe momenty naprawdę niezłej gry z naszej strony. Mecz był wyrównany, a nawet my mieliśmy lekką przewagę, za wrażenie artystyczne nie przyznaje się jednak punktów - nie kryje jeden z liderów drużyny z Konwiktorskiej, Marcin Baszczyński. Z doświadczonym defensorem zgadza się jego kolega z linii obronnej, Adam Kokoszka. - W miarę dobrze wyglądaliśmy zwłaszcza w drugiej połowie, ale liczą się trzy punkty, bo za tydzień nikt już nie będzie pamiętał tego, jak graliśmy - przyznaje Polonista.
Ze stylu gospodarze mogą być jednak bardzo zadowoleni, daje on bowiem spore powody do optymizmu. Polonia w ataku ma dużą siłę rażenia, bo obok Wszołka, Teodorczyka, Daniela Gołębiewskiego i Tomasza Brzyskiego trener Stokowiec ma do dyspozycji także wracającego powoli do formy Władimira Dwaliszwiliego, nieobecnego w meczu z Lechem Jacka Kiełba czy wciąż niespełnionego na polskich boiskach Avirama Baruchyana.
Atak w połączeniu z solidną formacją defensywną daje nadzieję na to, że Polonię będzie w stanie w tym sezonie grać o naprawdę wysokie lokaty. - Na razie walczymy o to, żeby uzbierać jak najwięcej punktów, nie mamy postawionych jakiś większych celów - przyznaje wprawdzie Kokoszka. Wiele wyjaśni się jeszcze przed przerwą na mecze reprezentacji, w dwóch najbliższych ligowych kolejkach Czarne Koszule zmierzą się bowiem z Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok. Te starcia pokażą, na ile faktycznie stać stołeczną drużynę.