W sobotnim meczu I ligi GKS Katowice pokonał pewnie Kolejarza Stróże (2:0). Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że do tego meczu w ogóle nie dojdzie. Mocarstwowe plany Ireneusza Króla mierzyły w występy katowickiego klubu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy, gdzie po fuzji z KP Katowice miał zająć miejsce Polonii Warszawa.
Sobotni pojedynek był o tyle wyjątkowy, że trener stróżańskiej drużyny, Przemysław Cecherz był przymierzany do stanowiska pierwszego szkoleniowca "nowotworu", gdzie miałby zastąpić Rafała Góraka. Ostatecznie do żadnych roszad nie doszło. - Nie ma już do czego wracać. Porozmawialiśmy z Rafałem po męsku i wszystko sobie wyjaśniliśmy - zapewnia opiekun Kolejarza.
Nastroje tonuje też trener drużyny z Bukowej. - Wszystko jest już jasne. Nie mam o nic do nikogo pretensji. Teraz liczy się tylko ciężka praca. Wygraliśmy mecz, ale przed nami kolejne spotkania i to tylko się dla nas liczy. Nikomu nie robi dobrze wywlekanie przeszłości, a już na pewno nie działa to dobrze dla przyszłości. Tworzymy dzisiaj nową historię GKS-u Katowice i temu poświęcamy całą uwagę - podkreśla Górak.
Obaj szkoleniowcy nabrali przy tym wody w usta i nie chcą dziś nawet komentować, co myślą o pomyśle prezesa spółki "Ideon". - Naprawdę nie ma do czego wracać. Przed nami praca z naszymi klubami i walka o jak najwyższe miejsce w lidze. W tym zawodzie liczy się tylko to, co przed nami. Mówi się, że: "Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz" i na tej teraźniejszej robocie trzeba się skupiać - zaznacza Cecherz.
W Katowicach pomysł fuzji, z jakim nosił się Król spotkał się z potężnym oporem społecznym. Wielokrotnie protestowali kibice, swój sprzeciw zgłosili też radni Katowic i prezydent miasta. W futbolowym półświatku także pomysł połączenia klubów z Bukowej i Konwiktorskiej spotykał się z wszechobecną krytyką. Choć pomysł ostatecznie upadł, to i tak w dalszym ciągu wzbudza potężne kontrowersje.
Przez fanów GieKSy nowy klub KP Katowice był nazywany prześmiewczo "nowotworem". - Nie ma czego tutaj komentować. Co do tej wyimaginowanej fuzji powiem tylko tyle, że z "nowotrowami", to niech pracują chirurdzy - puentuje szkoleniowiec drużyny z Małopolski.