Przed ośmioma laty Grzegorz Fonfara uważany był za jeden z największych talentów polskiej piłki. W sezonie 2002/03 sensacyjnie zajął z GKS-em Katowice miejsce na najniższym stopniu podium w tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej i zaliczył występ w Pucharze UEFA. Potem jego losy potoczyły się dziwnie. Miał oferty z czołowych polskich klubów i z zagranicy. Ostatecznie zdecydował się na transfer do GKS-u Bełchatów, ówczesnego beniaminka Orange Ekstraklasy.
Swojej decyzji początkowo nie miał prawa żałować. Dwa lata po awansie prowadzona przez Oresta Lenczyka brunatna jedenastka sięgnęła po wicemistrzostwo Polski, tytuł przegrywając w korespondencyjnym pojedynku z Zagłębiem Lubin. W bełchatowskiej drużynie charakterny zawodnik występował przez kolejnych pięć sezonów, aż do czerwca 2012 roku, kiedy wygasł jego kontrakt z klubem ze Sportowej.
W pierwszej kolejności swoje kroki skierował na Bukową, gdzie w nadziei na fuzję GieKSy z KP Katowice trenował wespół z Maciejem Iwańskim i Wojciechem Łobodzińskim, z którymi przed laty przegrał walkę o mistrzostwo Polski. Kiedy okazało się, że do połączenia dwóch klubów ostatecznie nie dojdzie Fonfara... udał się do stolicy, gdzie walczył o angaż w Polonii Warszawa. Kontraktu przy Konwiktorskiej jednak nie podpisał i wrócił do stolicy Górnego Śląska.
Powtórny debiut w barwach GieKSy, po siedmioletniej przerwie, zanotował w ostatnim pojedynku z Kolejarzem Stróże. - Brakowało w mojej grze trochę jakości. Po godzinie gry trochę opadłem z sił i sam poprosiłem o zmianę. Uznałem, że mimo dwubramkowego prowadzenia drużynie przyda się świeża krew, która pociągnie grę do przodu. Był to mój pierwszy mecz w Katowicach, po kilku dniach treningów. Myślę, że z każdym kolejnym spotkaniem będzie już lepiej - przekonuje nowy nabytek katowickiego klubu.
Wychowanek klubu z Bukowej nie ukrywał radości po sobotnim występie. - Jestem szczęśliwy, że mogę tutaj wrócić. Niewiele się w GieKSie przez tych siedem lat zmieniło. Ostatnimi czasy trochę wypiękniał nam stadion, a wiem, że jest w planach budowa nowego obiektu. Jako chłopak stąd jestem z tego bardzo dumny, bo ten klub to naprawdę coś więcej, niż zwykły ligowiec. Mam nadzieję, że będziemy w stanie udźwignąć presję, jaka na nas ciąży. Mamy wspaniałych kibiców i naszym zadaniem jest ściągać ich na stadion jeszcze więcej - wskazuje Fonfara.
Przed GieKSą niezwykle ciężkie mecze. Katowiczanie zmierzą się kolejno z Zawiszą Bydgoszcz, Termaliką Bruk-Bet Nieciecza i Flotą Świnoujście, uważanymi za głównych pretendentów do awansu do T-Mobile Ekstraklasy. - W sierpniu nie do końca zrealizowaliśmy nasze założenia, bo mamy tylko pięć punktów i naprawdę ciężkie mecze w najbliższej perspektywie. To jest jednak futbol i nikt nie stoi nigdy na straconej pozycji. W żadnym z tych meczów nie będziemy faworytem, ale ani Zawisza, ani Termalika czy Flota, to nie są kluby, przed którymi powinnyśmy padać na kolana. My jesteśmy GKS Katowice i zamierzamy wyrwać im te punkty - zapowiada gracz drużyny ze stolicy Górnego Śląska.