Artur Długosz: Strzelił pan dwa gole w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin, ale radość jest chyba pyrrusowa, bowiem Legii nie udało się odnieść zwycięstwa.
Marek Saganowski: Indywidualnie radość, ale drużynowo smutek. Znów straciliśmy punkty, zanotowaliśmy trzeci remis z rzędu. Nie tak miało być, na pewno nas to boli. Z drugiej strony można się jednak cieszyć, że ten mecz zremisowaliśmy, a nie przegraliśmy.
To już trzeci remis z rzędu i tych punktów nie ma tyle, ile mogłoby być.
- Myślę, że tak jak i w poprzednich meczach, tak i w spotkaniu w Lubinie, drużyny odrabiają lekcję i wiedzą, że kontratak przeciwko Legii Warszawa jest najlepszą bronią, gdyż gra otwarta znamionuje taką - można powiedzieć - szybką śmierć. My grając w tym układzie ataku pozycyjnego na pewno jesteśmy odkryci i zdajemy sobie z tego sprawę, że te kontrataki są. W sobotę mieliśmy dwie takie ładne klasyczne kontry ze strony Zagłębia, które nas pokarały.
Na początku sezonu w każdym meczu traciliście bramki. Teraz to znowu powraca, bo w Zabrzu daliście sobie strzelić dwa gole, teraz w Lubinie podobnie.
- No właśnie, dwie bramki strzelone na wyjeździe powinny dawać przynajmniej remis i tak jest, ale myślę, że ze strony Legii Warszawa powinny to być trzy punkty.
Jak się pan na gorąco odniesie do sytuacji w końcówce potyczki w której mógł być karny dla Legii Warszawa? W całym meczu było trochę nerwowości na boisku.
- To znaczy tak - mi się wydawało, że był rzut karny. Na pewno sędzia zareagował, miał na to ułamek sekundy i nie odgwizdał tego rzutu karnego. Nie wiem jak to dokładnie wyglądało w telewizji, ale to już jest przeszłość. Rzutu karnego nie było, a więc nie mamy o czym rozmawiać.
W tunelu po meczu było głośno i gorąco. Tak źle arbiter pracował w tym spotkaniu?
- Nie nie miałem jakichś tam... Nie mam pretensji. Mam jedynie pretensje do sędziego, że w wyniku tego rzutu karnego, który mógł być - może był - sędzia dał żółtą kartkę, bo to nie było ewidentne jakieś symulowanie ze strony Michała (Michał Kucharczyk - dop.red.)
Zagłębie Lubin nie jest chyba takim słabym rywalem, jakie miejsce zajmuje w tabeli?
- Na pewno każdy przeciwko Legii Warszawa gra troszeczkę inaczej. U rywali jest większa mobilizacja i większa koncentracja. Myślę, że Zagłębie Lubin będzie pokazywało czy jest rzeczywiście dobre w meczach z równymi sobie przeciwnikami, kiedy będzie trzeba atakować.
Sam pan powiedział, że rywale przeciwko Legii Warszawa grają inaczej i bardziej się mobilizują. Jak to na was, piłkarzy Legii, odziaływuje? Jesteście tym źli, rozgoryczeni, że rywale na was bardziej się "spinają"?
- Nie, to jest dobre, tylko - tak jak mówię - na pewno kiedy się strzela na początku bramkę, bo troszeczkę się lepiej gra, bo każdy zespół wtedy się odkrywa i gra otwartą piłkę, co powoduje, że my możemy prezentować swoją grę.
W Lubinie strzelił pan dwa gole, a już po tej kolejce Waldemar Fornalik roześle powołania na mecz z Anglią. Liczy pan na powołanie?
- To już nie jest ode mnie uzależnione. Ja jestem w formie. W Lubinie to ponownie udowodniłem, że ta forma nie spada. Wszystko w rękach selekcjonera.