- Na pewno byliśmy w tym spotkaniu lepsi. Ale co z tego?! Znowu gramy ładnie i przegrywamy. Tak dalej być nie może. Niby przeważaliśmy, a jednak wracamy z zerem. Gol ze spalonego ustawił przebieg pojedynku i Zawisza wygrał. O drugiej bramce to już nie ma co nawet wspominać, bo to już po prostu było pełne ryzyko z naszej strony - powiedział wściekły Adrian Lis .
- Gdyby na początku udało się nam strzelić choć jedną bramkę, potoczyłoby się to zupełnie inaczej. Myślę, że wówczas mielibyśmy szansę na wywiezienie korzystnego rezultatu. Niestety, zabrakło także skuteczności, nie ma co ukrywać. Jeśli się takich okazji nie wykorzystuje, to wygrać się nie da. Przegraliśmy 0:2 i znowu nic nie zdobyliśmy - dodał.
Kilka dni przed meczem w Bydgoszczy Warta zmierzyła się na własnym stadionie z Wisłą Kraków. W tym spotkaniu gracze z Wielkopolski zaprezentowali się nieźle i minimalnie przegrali z faworyzowanym rywalem. - Myślę, że Zawisza się nas bał po tym meczu z Wisłą. Jak tylko udało się im strzelić gola na 1:0, od razu cofnęli się i starali bronić wyniku. Niestety, my na własne życzenie tego nie wykorzystaliśmy i wynik jest, jaki jest - bez ogródek zakończył golkiper Warty.