Polonia Bytom w dalszym ciągu czeka na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na boiskach I ligi. W sobotnim starciu ze Stomilem Olsztyn śląska drużyna zdołała sięgnąć zaledwie po jedno oczko, choć przez ponad pół godziny grała w przewadze jednego zawodnika. Dobrą passę podtrzymał jedynie Dawid Cempa, który po meczu z GKS Katowice po raz kolejny trafił do siatki rywala.
Schodząc do szatni napastnik bytomian nie był jednak zadowolony. Zamiast radości na jego twarzy malował się obraz niedowierzania powiązanego z upokorzeniem. - Ta bramka nic nam nie dała. Walczyliśmy w tym meczu o zwycięstwo, a tak to mamy trzy punkty po dziesięciu kolejkach. To wszystko wygląda jak jakiś kiepski żart - irytuje się gracz drużyny z Olimpijskiej.
Czerwona latarnia ligi w kolejnym meczu była w stanie wywalczyć przewagę i otworzyć wynik spotkania. Potem jednak oddała pola rywalowi, co Stomil bezlitośnie wykorzystał. - My w ogóle nie wyciągamy wniosków. Nie wiem po co trener nam nakreśla taktykę i założenia ułożone pod konkretnego rywala, jak na boisku i tak każdy gra swoje. W trzecim meczu z rzędu strzelamy bramkę i zamiast poszukać drugiego trafienia, dobić rywala, to się cofamy i czekamy aż on bramkę wpakuje nam - bezradnie rozkłada ręce napastnik niebiesko-czerwonych.
Bytomianie w dalszym ciągu zamykają tabelę zaplecza T-Mobile Ekstraklasy, co mogą zawdzięczać tylko własnej nieudolności. - Naszym problemem nie jest brak umiejętności czy sił. To wszystko siedzi w głowie. Wychodzimy z akcją, robimy przewagę, a potem nie potrafimy na połowie rywala wymienić 4-5 podań. Nie mam pojęcia co się z nami dzieje, ale na ostatnim miejscu jesteśmy na własne życzenie. Widocznie dobrze nam na dnie. Po prostu nie chcemy się odbić, bo gdybyśmy naprawdę tego chcieli, to dawno bylibyśmy wyżej - przekonuje Cempa.
W Polonii wciąż tli się iskierka nadziei, że śląskiej jedenastce w końcu uda się zakończyć fatalną serię meczów bez zwycięstwa. - Trzeba być obiektywnym i powiedzieć sobie jasno, że gorzej już być nie może. Nasza gra i wyniki mogą być tylko lepsze i naprawdę wierzymy, że tak będzie. Potrzebujemy tego pierwszego zwycięstwa, które doda nam wiary we własne umiejętności. Mam nadzieję, że w meczu z Dolcanem uda się już zainkasować komplet punktów, bo jest to rywal w naszym zasięgu - ocenia snajper bytomskiej drużyny.
- To co prezentujemy momentami na boisku, to jakaś piłkarska masakra. Przecież my powinniśmy mieć już na koncie przynajmniej dziesięć punktów i nie martwić się strefą spadkową. Sami sobie jesteśmy winni, że tak to wszystko wygląda, bo ani trener, ani kibice nie wyjdą za nas na boisko i nie strzelą dwóch bramek, żeby uspokoić poczynania. Zresztą mecz w Katowicach pokazał, że nam czasami dwie bramki nie wystarczą nawet do remisu. Nie chcę dzisiaj oceniać czy mamy szanse, żeby w tej lidze zostać. Kolejki uciekają, a my stoimy w miejscu. Nigdy jeszcze nie byłem w takim położeniu. Czuję się bezsilny, ale wierzę, że uda się tę złą kartę odwrócić - puentuje napastnik Polonii.