Spotkanie Lecha Poznań z Lechią Gdańsk nie będzie mile wspominane przez Huberta Wołąkiewicza. Obrońca Kolejorza w starciu z Jackiem Wiśniewskim został na tyle poturbowany, że musiał opuścić boisko. Na jego twarzy lekarze założyli sześć szwów. Ucierpiało czoło, nos i warga. W meczu z Lechią zastąpił go Marcin Kamiński, ale spisywał się słabo, dlatego sztab medyczny Kolejorza walczy z czasem, aby przygotować Wołąkiewicza na sobotni mecz z Piastem Gliwice. Okazało się, że obrońca Lecha ma również mocno stłuczoną rękę. Na szczęście badania wykluczyły złamanie.
Udział Wołąkiewicza w środowym meczu z HSV Hamburg jest wykluczony. Sztab szkoleniowy Kolejorza nie chce ryzykować jego zdrowiem zwłaszcza, że to spotkanie towarzyskie. We wtorek znane będą wyniki szczegółowych badań, które pozwolą określić, czy obrońca Lecha będzie mógł zagrać w sobotnim meczu z Piastem. To nie pierwsza tak pechowa kontuzja reprezentanta Polski. W marcu w meczu z Wisłą Kraków złamał nos.
Źródło: Przegląd Sportowy
