- Sytuacja jest dla mnie bardzo trudna, ale muszę to wszystko przyjąć - po kolejnej w sezonie porażce Brunatnych, tym razem w meczu z Ruchem, mówił trener PGE GKS Jan Złomańczuk. Widać jednak było, że w szkoleniowcu aż się gotowało. Nic dziwnego. Ostatni zespół ekstraklasy z Chorzowa powinien wyjechać co najmniej z punktem. - Szkoda mi słupków Sawali i Wróbla, sytuacji Buzały, gdzie bramkarz zatrzymał piłkę tuż na linii - przypominał doświadczony trener niewykorzystane sytuacje podbramkowe swoich podopiecznych.
Złomańczuk podkreślał po spotkaniu, że przyjechał na Cichą po pierwsze w historii zwycięstwo nad Ruchem w boju o ligowe punkty. - Obecnie nasza sytuacja kadrowa i punktowa jest fatalna - przyznał szkoleniowiec, który jednak chwalił swoich podopiecznych za styl zaprezentowany przy w meczu z Ruchem. - Zagraliśmy dobre spotkanie. Nie można mieć zastrzeżeń do organizacji gry i stylu. Przykro, że znowu przegraliśmy, ale musimy patrzeć z optymizmem w przyszłość. Wkrótce do składu wrócą kontuzjowani gracze. Dołączył do nas Madej, wrócił po urazie Buzała. Być może na następny mecz dojdzie Wilusz - zakończył szkoleniowiec PGE GKS.