Marek Chojnacki po dotkliwej porażce z liderem I ligi twierdzi, że łodzianie byli dobrze przygotowani i doskonale wiedzieli czego spodziewać się po rywalu. Czemu więc wynik był aż tak wysoki? - Zespół Floty niczym nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy gdzie są mocne strony tej drużyny, a gdzie mankamenty i w niczym się nie pomyliliśmy. Nie pamiętam już dokładnie, bo bramek padło sporo, ale chyba pięć z nich rywale zdobyli po stałych fragmentach gry, a my na to właśnie naszych zawodników przede wszystkim uczulaliśmy. Flota jest w tym elemencie niezwykle groźna i dochodzi do wielu sytuacji. Mimo że wynik 7:1 sugeruje grę do jednej bramki, ja nie uważam, żeby tak właśnie było. Goście wykorzystali to, co u nas cały czas szwankuje. Próbowaliśmy konstruować akcje, ale to zespół Floty wyprowadzał groźne kontry - wyjaśnia przyczyny pogromu szkoleniowiec ŁKS Łódź.
Flota Świnoujście do meczu w Łodzi przystąpiła po wyczerpującym spotkaniu Pucharu Polski, przeciwko Cracovii Kraków, rozstrzygniętym dopiero do rzutach karnych. Chojnacki ma pretensje do swojej drużyny, że nie była w stanie wykorzystać zmęczenia przeciwnika. - Moje główne zastrzeżenie do zespołu jest takie, że szybko dał sobie strzelić bramkę, a wiedzieliśmy w jakiej sytuacji jest ekipa ze Świnoujścia. Miała za sobą trudny mecz pucharowy i zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że im dłużej utrzymywał się będzie dla nas korzystny wynik, tym większa szansa uzyskać dobry rezultat. Do 45. minuty scenariusz ten nawet zdawał się sprawdzać, ale wtedy prosty błąd nas położył. Potem szybko straciliśmy bramkę na początku drugiej połowy i praktycznie było już po meczu.
Mimo wskazania błędów indywidualnych, jako głównej przyczyny porażki, trener ŁKS nie chce oceniać poszczególnych zawodników i wskazywać winnych. Najważniejsze będzie teraz dokonanie szczegółowej analizy, wyłapanie złych zagrań i praca nad ich wyeliminowaniem w przyszłości. - Wiemy wcześniej kto w zespole rywala wchodzi na stałe fragmenty gry. Przydzielamy mu kogoś. Teraz muszę przeanalizować kto zawinił. Przy jednej bramce nastąpiła zamiana. W przerwie Daniel Brud przyznał się, że nie upilnował Arifovicia w doliczonym czasie pierwszej połowy. Wiem jednak, że w tej sytuacji można było zapobiec jeszcze utracie bramki - zaznacza.
Wiadomo nie od dziś, że zespół z Łodzi przeżywa olbrzymie problemy organizacyjne. Musi mieć to odbicie na postawie zawodników. Trener spadkowicza z T-Mobile Ekstraklasy nie ma zamiaru jednak zabierać głosu w tej sprawie. - Ja bym nie chciał się na ten temat wypowiadać. Odpowiadam za sprawy typowo sportowe, także innych rzeczy nie zamierzam komentować - ucina Chojnacki.
Czy po tak wysokiej porażce i serii 10 meczów bez zwycięstwa trener ekipy z Al. Unii wciąż ma motywację, by pracować ze swoją drużyną? - Najłatwiej w naszej sytuacji byłoby powiedzieć pas. Ja się łatwo nie poddaję. Cały czas wierzę w tych chłopaków. Jakie mamy teraz inne wyjście? Przegraliśmy 7:1. Na pewno jest nam przykro, wszyscy są smutni, że taki mecz się przytrafił. Są jednak następne spotkania i musimy grać - kończy trener ŁKS.