Nie boimy się myśleć o awansie - rozmowa ze Zbigniewem Zakrzewskim, napastnikiem Miedzi Legnica

Miedź Legnica nie zamierza w tym sezonie walczyć jedynie o utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Beniaminek zamierza w lidze nieźle namieszać, a nawet włączyć się do walki o awans do elity.

Marcin Ziach: Kiedy wielu spisało już was na straty, to Miedź Legnica wróciła na zwycięskie tory.

Zbigniew Zakrzewski: Bardzo nas to cieszy, tym bardziej, że w Katowicach zagraliśmy naprawdę niezłe zawody. No, może poza pierwszymi dziesięcioma minutami, gdzie gra nie układała nam się najlepiej. Potem długo byliśmy dla GieKSy równorzędnym rywalem, a nawet piłkarsko wyglądaliśmy lepiej. To wystarczyło, by sięgnąć w tym meczu po komplet punktów.

Frycowe beniaminka spłaciliście już w całości?

- Mam nadzieję, że tak. Specyfika I ligi jest taka, że wcale nie trzeba grać dobrze w piłkę, żeby wygrywać mecze. Od meczu z GKS-em graliśmy zdecydowanie lepiej czy to w Gdyni z Arką, czy w Jaworznie z GKS-em Tychy, a jednak w tych meczach nie wygrywaliśmy. W Katowicach zagraliśmy mniej widowiskowo i ogólnie słabiej, ale udało nam się sięgnąć po całą pulę.

Miedź zatem z futbolu efektownego zamierza postawić akcent na futbol efektywny?

- Mówiliśmy sobie w szatni, że powinniśmy postawić na proste środki. Mamy naprawdę dobrą drużynę, która potrafi grać futbol ładny dla oka. Niestety nikt za to punktów nie daje, a po ładnych remisach dwa punkty zawsze uciekają. Na pewno nie będziemy popadać w skrajności i nagle przestaniemy grać taktyczną piłkę, bo nas długie rozgrywanie akcji cieszy, a nasi zawodnicy są wprost do tego stworzeni. W końcu znaleźliśmy sposób na to, żeby wygrywać na wyjeździe i mam nadzieję, że będzie to procentować.

Co daje wam dziś przewagę nad rywalami?

- Przede wszystkim potencjał piłkarski, jakim dysponujemy. Zdecydowana większość drużyn występujących w I lidze stosuje taktykę "bij a leć". My wolimy przytrzymać piłkę, spokojnie ją rozegrać i po ataku pozycyjnym spróbować rywala napocząć. Dotychczas przynosiło to skutek i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie.

Bogusław Baniak nie ukrywa, że walka o utrzymanie go w tym sezonie nie interesuje.

- Jesteśmy beniaminkiem, ale wszyscy mamy świadomość, że stać nas na to, żeby w tej lidze powalczyć o coś więcej. Dotychczas wszystko co mogliśmy, to wygrywaliśmy, a gdzie wygrać się nie udawało, to zazwyczaj brakowało szczęścia, żeby mecz przynajmniej zremisować. Szybko się jednak uczymy, co procentuje w kolejnych meczach. Jestem przekonany, że z kolejki na kolejkę jesteśmy zespołem coraz lepszym i to znajdzie swoje odzwierciedlenie w tabeli na zakończenie sezonu.

Trener poszedł nawet krok dalej i zapowiedział, że jeżeli nie w tym, to w przyszłym sezonie powinniście powalczyć o awans do elity.

- My tę opinię podzielamy i wiemy, że nie powinniśmy na dłuższą metę przyzwyczajać się do gry w I lidze. Jesteśmy zespołem na tyle doświadczonym, że nasze ambicje muszą sięgać walki o najwyższe cele, a co za tym idzie, o awans do ekstraklasy. Szkoda punktów straconych w ostatnich meczach, bo przy dobrych wiatrach do miejsca premiowanego awansem tracilibyśmy tylko trzy punkty. Nie wszystko jest jednak stracone.

Zatem mierzycie w T-Mobile Ekstraklasę już teraz?

- Póki co skupiamy się na odrabianiu strat. Do miejsca premiowanego awansem tracimy na razie pięć punktów, ale jesteśmy na takim etapie sezonu, że taka przewaga, to żaden problem. Rywale będą jeszcze tracić punkty, a cały sęk leży w tym, czy my będziemy w stanie ich potknięcia wykorzystywać.

Stać was na to?

- Wspominałem już, że naszą siłą jest doświadczenie. Na analizę każdego spotkania poświęcamy długie godziny. Analizujemy go akcja po akcji i wymieniamy się uwagami, kto i jak powinien się w danej sytuacji zachować. Dzięki temu ten zespół każdego dnia robi jakieś postępy. Cały czas nie pokazujemy jeszcze pełni swojego potencjału, bo kilku chłopakom, którzy doszli do nas w ostatnich dniach okienka transferowego cały czas brakuje ogrania. Kiedy na boisku stworzy się kolektyw, to będziemy jedną z czołowych drużyn tej ligi.

Runda jesienna wkracza w decydującą fazę. Jaka zdobycz was zadowoli?

- Nie jesteśmy minimalistami i patrzymy w górę. Myślę, że 9-12 punktów zdobytych do końca rundy w pewnym sensie by nas satysfakcjonowało. Mielibyśmy dzięki temu duży komfort przygotowań do rundy wiosennej. Trener Baniak słynie z tego, że zimę ze swoimi zespołami przepracowuje perfekcyjnie. Podobnie to wyglądało w Warcie, gdzie przez słabą jesień straciliśmy na wiosnę szanse na awans. Teraz trzeba tego błędu uniknąć i odpowiednio się na tę batalię zabezpieczyć.

Komentarze (0)