Potrzebujemy spokoju, a wyniki przyjdą same - rozmowa z Ryszardem Wieczorkiem, trenerem Górnika Zabrze

Trener Górnika Zabrze - Ryszard Wieczorek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zdradza przyczyny słabszej postawy swoich podopiecznych w pierwszych meczach nowego sezonu, prosi kibiców o wsparcie, a także obiecuje, że niebawem Górnik będzie znów grał dobrze i zwyciężał.

Marcin Ziach: Panie trenerze, czego zabrakło w trzech pierwszych meczach Górnikowi do zwycięstwa?

Ryszard Wieczorek: - Ciężko ocenić czego zabrakło. Myślę, że wszystkiego. Byliśmy mało skuteczni, bo jednak gdybyśmy strzelili bramkę w pierwszej połowie meczu z Ruchem, na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej. Zabrakło nam też odporności psychicznej, bo drugi mecz pokazał, że gdy straciliśmy bramkę, było już z minuty na minutę coraz gorzej. Klasowy zespół musi sobie radzić w sytuacjach stresujących, czyli kiedy się przegrywa, i tego też na pewno zabrakło. Podobnie było zresztą w meczu z Lechem, czekaliśmy na tą pierwszą bramkę, a gdy padła, to zespół zaczął grać w miarę poprawnie, ale bramka też spowodowała, że wiara w korzystny rezultat w Poznaniu zgasła. Myślę, że wszystko to, co dobrze wyglądało w okresie przygotowawczym, kiedy widać było dyscyplinę taktyczną, z początkiem sezonu się zacięło, bo przyszedł stres, odpowiedzialność i drużyna nie do końca dawała sobie z tym radę. Ale mam nadzieję, że teraz piłkarze będą skupiali się już nie na tym co było, a raczej na tym co będzie.

Skład Górnika personalnie jest silniejszy niż przed rokiem, lecz nowi zawodnicy jednak nie do końca wkomponowali się w zespół. Jakie są tego powody?

- Przemek Pitry w Lechu nie był podstawowym zawodnikiem, a my chcemy żeby w Górniku takim zawodnikiem był, żeby występował w pełnym wymiarze czasowym i jego organizm musi się teraz przystosować do większego wysiłku meczowego. Grzegorz Bonin na wiosnę nie grał w Koronie, leczył kontuzję i też potrzebuje trochę czasu na wejście w grę. Ja znam Grześka. Wiem, że to co teraz prezentuje, to nawet nie połowa jego potencjału, ale on doszedł do nas w końcówce okresu przygotowawczego i nie jest jeszcze w pełnej formie. Leo Markovski i Willy Rivas mieli problemy z pozwoleniem na pracę, więc tych problemów z nowymi zawodnikami jest sporo, ale musimy im dać trochę więcej czasu na zaaklimatyzowanie się w drużynie i dojście do pełnej formy, bo to co obecnie prezentują, nie jest pełnią ich możliwości. Szkoda, że dzieje się to kosztem zespołu, bo na pewno łatwiej byłoby im się przystosować do drużyny, gdybyśmy mieli już z cztery punkty i byli zespołem, który jest na fali wznoszącej, bo nowym zawodnikom jest wtedy łatwiej się przebić.

Jeśli drużyna podejdzie w mentalnie dobrze do kolejnych meczów, możemy się spodziewać, że gra będzie tak efektowna i efektywna jak w sparingach?

- Ja myślę, że jest to tylko kwestia czasu kiedy Górnik zacznie grać dobrą piłkę. Drużyna potrzebuje teraz bodźca w postaci zwycięstwa i dobrej gry, bo myślę, że jeśli poczuje, że wszystko dobrze funkcjonuje, to sama przystosuje się do tego i stanie się to mechaniczne. Liczę, że nastąpi to już od meczu z Legią.

Morale zespołu po ostatnich meczach nie jest chyba najwyższe?

- Na pewno nikt nie jest zadowolony, bo wiadomo, że jest to Górnik Zabrze, klub, który jest mądrze odbudowywany i niebawem będzie jednym z najlepszych w lidze, bo jest to nieuniknione. Oczywiście jesteśmy na papierze już teraz silną drużyną, ale w naturze potrzeba drużynie troszkę czasu, żeby to wszystko zaczęło funkcjonować jak należy.

Panu do hurraoptymizmu chyba też jest daleko?

- To prawda. Przed sezonem ciężko mówić, że coś jest źle, że coś wymaga poprawy, a wręcz przeciwnie - pompujemy ten balon tym bardziej, że podstawy ku temu były. Wiele spotkań kontrolnych rozegraliśmy w bardzo dobrym stylu, osiągnęliśmy dobre wyniki z dobrymi przeciwnikami i były podstawy, żeby być dobrej myśli i podchodzić do wszystkiego z optymizmem. Jednak muszę przyznać, że strona mentalna jeszcze nie jest w najlepszym stanie. Ja bym chciał żeby przed meczem z Legią piłkarze mieli ten komfort, że nie będą myśleli o tym co było, a o tym co będzie, a winę za porażki i całą krytykę jaka padła na drużynę w ostatnim czasie ja biorę w całości na siebie.

Przykro jest chyba z ust kibiców słyszeć takie słowa jak podczas meczu z Lechem?

- Na pewno jest to przykre, ale nie chcę tego komentować. Mogę tylko powiedzieć, że wszystko co robimy jest po to, żeby przynosiło korzyść dla Górnika. Ja sam poświęcam się bardzo dla tego klubu i mam nadzieję, że już w najbliższym czasie zespół udowodni, że wszystkie nasze wspólne działania idą w dobrym kierunku. Nie ma innej drogi. Wprawdzie rozżalenie kibiców można zrozumieć, ale z drugiej strony kibice muszą też pojąć, że budowa drużyny to nie jest magia, gdzie za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się odmienia i będziemy od razu rozdawać karty w lidze. Małymi kroczkami idziemy do przodu i jeśli drużynie damy troszkę czasu, wszystko wróci do normy. A krytyka jest wkalkulowana w mój zawód i nie chciałbym, żeby przez te słowa, jakie ostatnio padały, ucierpiała drużyna. Ja jestem odpowiedzialny za wyniki i grę zespołu i całość krytyki także niech dotyka mnie, a nie moich zawodników.

Otrzymał pan wotum zaufania od zarządu, czyli ma pan troszkę większy komfort w swojej pracy.

- Praca z drużyną to taka kwestia, że wiemy, iż jeśli coś nie gra, nie warto od razu podejmować jakichś nerwowych decyzji, natomiast wotum nieufności ciągnie za sobą jakieś konkretne decyzje, zmiany personalne i wtedy trzeba szukać innych rozwiązań. Ja cieszę się na dzień dzisiejszy, że rozmawialiśmy w spokoju o płaszczyźnie dalszego rozwoju, budowie drużyny i na temat poprawy trudnej sytuacji, w jakiej jest teraz drużyna, a nie wytykaliśmy sobie wzajemnie błędy, bo błędy popełnia każdy. Ja wiem, że zespół stanie na wysokości zadania i te problemy rozwiążemy.

Jest pan zadowolony z wyników badań fizyczno-motorycznych jakie przeszła drużyna?

- Tak, nie mam jeszcze wprawdzie szczegółowych wyników, ale patrząc na te wyniki bieżące, które śledziłem, to tutaj się nic nie zmienia i w kwestii motorycznej drużyna nie ma problemów. Podobne badania drużyna przeszła 18 lipca, po powrocie z obozu. Obecne wyniki są bardzo zbliżone do tych poprzednich i na pewno motoryka nie jest powodem tego, że Górnik ma w tabeli tylko jeden punkt. Myślę, że wyniki testów utwierdzą zawodników w tym, że idą w dobrym kierunku i będzie to widoczne już w niedzielnym meczu z Legią.

To znaczy, że z przygotowania fizycznego drużyny jest pan zadowolony?

- Tak, jak najbardziej.

Czy w rozgrywkach krajowych pucharów Górnik będzie chciał powalczyć o jakiś konkretny cel?

- Do każdego meczu i do każdych rozgrywek będziemy podchodzić bardzo solidnie. Nie ma takiej możliwości, żeby drużyna jakiś mecz odpuściła. Tak było przed sezonem, choć były to jedynie sparingi i tak będzie w krajowych rozgrywkach, czy to pucharowych czy ligowych. Obecnie jednak dla Górnika najważniejszy jest następny mecz. Mam nadzieję, że będę mógł w niedzielę skorzystać już z Markovskiego i Rivasa, dzięki czemu będzie w tej kadrze jakieś pole manewru.

Pozostało jeszcze kilka dni do zamknięcia letniego okienka transferowego. Górnika czeka jeszcze jakiś transfer?

- Myślę, że mamy już zawodników, których chcieliśmy, na pozycjach, które chcieliśmy wzmocnić i mam nadzieję, że już niebawem te wzmocnienia pokażą pełnię swoich możliwości. Natomiast żadnych większych ruchów na rynku transferowym w tym roku już nie przewidujemy.

Jest pan człowiekiem przesądnym?

- Raczej nie. Z natury jestem realistą i wolę wiedzieć co z czego się bierze i zazwyczaj opieram się na faktach.

Jest pan wobec tego świadom, że Górnik od sezonu 2005/06 nie zaliczył jeszcze zwycięstwa na początek żadnej z rund?

- Ja myślę, że nie mamy tutaj do czynienia z czymś nadzwyczajnym. To na pewno nie jest żadne fatum. Start tego sezonu miał być dla nas z zupełnie innym rywalem i ja układałem przygotowanie taktyczne zespołu pod PGE GKS Bełchatów, a nie pod mecz derbowy. Natomiast myślę, że w perspektywie czasu ten punkt zdobyty w meczu z Ruchem będzie ważny. Odnośnie startów Górnika, ja mogę się wypowiadać za ostatnie trzy rundy kiedy to prowadziłem zespół. Rok temu wiadomo jak to wyglądało, pierwszy mecz z Legią przegraliśmy dość niefartownie. Teraz był już remis. Myślę, że w przyszłej rundzie, gdy zespół będzie już w pełni zgrany, będziemy mogli przełamać tą złą passę. My ciągle robimy rotację, ściągamy coraz bardziej klasowych zawodników, ale tak jak powiedziałem wcześniej, oni potrzebują trochę czasu. Przykładem może być Lech, który zawodników, których dzisiaj w składzie ma, zgrywał przez cały okres przygotowawczy. Obecnie Peszko, Stilić, Arboleda czy Lewandowski są już z drużyną zgrani. Do nas nowi gracze dołączyli troszkę później i to wkomponowanie jest nieco bardziej bolesne.

Górnik także był zainteresowany pozyskaniem Roberta Lewandowskiego. Czy gdyby miał pan wówczas taką wiedzę jak obecnie, naciskałby pan zarząd bardziej by snajper Znicza trafił do Zabrza?

- Finanse odgrywają dużą rolę i Lech jest na ten czas większym potentatem finansowym, wydali większe pieniądze na transfery. Myśmy mieli trochę bardziej ograniczone pole manewru w tej kwestii. Odnośnie Lewandowskiego powiem tylko, że to ciekawy, perspektywiczny zawodnik.

Ma już pan w głowie skład Górnika na mecz z Legią?

- Tak, jestem blisko. Bardzo blisko.

Jak dużych zmian możemy się spodziewać?

- W chwili obecnej nie możemy się spodziewać dużych zmian, bo pole manewru nie jest jeszcze pełne. Leo i Rivas przez podróże długo nie trenowali i nie wiem, na co ich stać. Kilka najbliższych dni pokaże, czy już w meczu z Legią będę mógł na nich liczyć. Natomiast jakieś rotacje na pewno będą.

Górnika czeka teraz mały maraton ligowy w Zabrzu, pięć meczów pod rząd. Na co stać będzie drużynę w meczach z Legią, Piastem, Śląskiem, Polonią i Wisłą?

- Ja patrzę zawsze z meczu na mecz, ale skoro gramy u siebie i już nie wygraliśmy tutaj w meczu z Ruchem, ponieśliśmy duże straty w meczach wyjazdowych, więc myślę, że Górnik będzie u siebie punktować. Chciałbym zdobyć w tych meczach piętnaście punktów.

Uważa pan, że Górnika stać na zgarnięcie całej puli?

- Oczywiście, że stać. Myślę, że pierwszym wygranym będzie już mecz z Legią i będzie to dobry probierz do kolejnych zwycięstw.

Derby z Piastem Gliwice i Polonią Bytom będą dla kibiców szczególne.

- Myślę, że już mecz z Legią pokaże, że spotkania z Piastem i Polonią będziemy w stanie spokojnie wygrać.

Ostatnie już pytanie. Czy kibice mogą liczyć, że niedzielna potyczka z Legią będzie początkiem serii ligowych zwycięstw Górnika?

- Ja na to jak najbardziej liczę. Liczę też, że kibice Górnika będą chcieli pomóc drużynie w tych meczach ligowych, bo po ostatnich dwóch porażkach pomoc będzie drużynie bardzo potrzebna. Dlatego apeluję do kibiców, żeby w niedzielę dopingowali od pierwszej do ostatniej minuty spotkania, bo z Legią można wygrać zarówno w pierwszej, jak i w dziewięćdziesiątej minucie spotkania. Pomoc kibiców w tym meczu będzie drużynie bardzo potrzebna. Myślę, że dwunasty zawodnik w postaci kibiców może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę i wtedy już będzie na pewno łatwiej.

Komentarze (0)