Po serii czterech zwycięstw z rzędu Piast Gliwice zanotował passę czterech porażek, które kosztowały zespół Marcina Brosza utratę miejsca w górnej połówce tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Drużynie z Okrzei fatalnie idą także spotkania derbowe, w których regularnie na własnym stadionie ulega rywalom zza miedzy.
Najpierw na początku sezonu sposób na beniaminka na jego stadionie znalazł Górnik Zabrze, a w miniony weekend w ślady zabrzan poszedł Ruch Chorzów. Oba mecze miały ze sobą wiele wspólnego. Z każdym z powyższych rywali Piast bowiem prowadził do momentu ukarania jednego z zawodników gliwickiej drużyny czerwoną kartką. - Dzwonią do mnie dziennikarze i mówią, że sędziowie się na nas uwzięli. Pokazują nam takie kartki, jakie innym zespołom w tej lidze uchodzą płazem - lamentował na pomeczowej konferencji Brosz.
Opinię szkoleniowca śląskiej drużyny podzielają także zawodnicy Piasta. - Kluczowym momentem tego spotkania była czerwona kartka, jaką obejrzał Fernando Cuerda. W pierwszej połowie się jeszcze trzymaliśmy, ale po przerwie Ruch szybko zdołał wyrównać i od tego momentu nasza koncepcja się posypała. To wszystko zaburzyło nasze szyki obronne, co kosztowało nas utratą kolejnych bramek - przekonuje Wojciech Kędziora, napastnik gliwickiej drużyny.
Były król strzelców rozgrywek I ligi w drugiej połowie derbowej potyczki z Niebieskimi miał na nodze piłkę meczową, ale w dogodnej sytuacji fatalnie spudłował, posyłając futbolówkę nad poprzeczką. - Biorę tę porażkę na siebie, bo przy wyniku 1:2 miałem swoją okazję, którą powinienem wykorzystać. Wydaje mi się, że to był kluczowy moment tego spotkania. Gdyby udało nam się wyrównać, Ruch musiałby znowu zaatakować, co nam dałoby szanse na zdobycie zwycięskiego trafienia - posypuje głowę popiołem ulubieniec stadionu trybun przy Okrzei.
Kędziorę broni piękna asysta, jaką zaliczył przy trafieniu Mateja Izvolta, absorbując uwagę dwóch chorzowskich obrońców i tyłem do bramki wystawiając Słowakowi piłkę do strzału. - Było to ciekawe spotkanie. Oczywiście, jak to w derbach, dominowała walka na każdym metrze boiska, ale dużo było też ładnego dla oka futbolu i okazji bramkowych. Szkoda, że znowu kończymy mecz bez punktów, bo to one są dla nas najważniejsze - przyznaje zawodnik Piasta.
Głównym winowajcą porażki gliwiczan określono Sidqy'ego El Mehdi, który rozegrał bardzo słabe zawody na lewej stronie defensywy niebiesko-czerwonych, mając udział przy wszystkich trafieniach dla Ruchu. - Nie będziemy oceniać nikogo indywidualnie. Wszyscy przegraliśmy ten mecz i każdy z nas ponosi jakąś odpowiedzialność za tę porażkę. Na analizę przyjdzie czas. Musimy się podnieść z kolan, bo ta passa porażek z rzędu bardzo boli - puentuje gracz beniaminka T-Mobile Ekstraklasy.