Przed rokiem Bogdanka Łęczna zgromadziła 26 punktów, co zagwarantowało jej siódme miejsce z pięciopunktową stratą do wicelidera. Dzięki temu wiosną zaatakowała z drugiego szeregu i długo liczyła się w rywalizacji o najwyższe cele. Teraz dorobek podopiecznych Piotra Rzepki jest minimalnie mniejszy, za to zajmująca drugą pozycję Termalica Bruk-Bet Nieciecza ma na koncie aż 35 punktów. Trudno więc spodziewać się, że w drugiej części sezonu łęcznianie zdołają zniwelować ten dystans.
Na finiszu rundy zielono-czarni w dobrym stylu pożegnali się z publicznością, pokonując GKS Tychy 2:0. Aż 84 procent swojego dorobku Bogdanka zdobyła przed własną publicznością! - GKS Tychy to jest bardzo dobra drużyna. Potwierdziła to w całej rundzie, której była rewelacją. Ciężko się grało, ale udało się strzelić dwie bramki. Myślę, że zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty - ocenia Sebastian Szałachowski.
Łęczyński zespół niezbyt dobrze radził sobie na wyjazdach. Co więcej, wykonywał najwięcej rzutów karnych w I lidze - aż siedem i rzadko je wykorzystywał. - Na wyjazdach powinniśmy zdobyć kilka punktów więcej. Tym bardziej, że szwankowały u nas karne. W kilku meczach mieliśmy dogodne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy, stąd np. remisy z Zawiszą czy ŁKS. W niektórych momentach brakowało nam koncentracji tym bardziej jak mieliśmy karne, które powinny dać nam 3 punkty. Mam nadzieję, że to poprawimy i w przyszłej rundzie jeszcze bardziej scementujemy drużynę, i będziemy walczyć o wyższe cele - przekonuje były piłkarz Legii Warszawa.
Komfort pracy trenera Rzepki nie jest najlepszy, gdyż co pół roku musi on przebudowywać drużynę. Zimą będzie miał dużo czasu, by poprawić mankamenty w grze swoich podopiecznych. - Gdybyśmy tak przestrzegali dyscypliny taktycznej, jak w ostatnim meczu z GKS, to cieszylibyśmy się z większej ilości punktów na jesieni. Jestem zadowolony, bo drużyna dojrzewa - zauważa 51-letni szkoleniowiec.