Królewscy w środę mierzyli się w niezwykle ważnym meczu z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, a już w sobotę czekała ich potyczka z Betisem Sewilla. Dla porównania, FC Barcelona w tym tygodniu miała dwa dni wolnego więcej (mecze we wtorek i niedzielę). Dodatkowo przeciwko The Citizens błędne decyzje podejmował arbiter, ale nie otrzymał za nie żadnych sankcji.
- To oczywiste, że jeśli gramy w środę, nie powinniśmy grać już dziś. Inni ustalają kalendarz, ale to ja zawsze muszę głośno o tym mówić. Tak samo jak o sędziowaniu w Manchesterze. Dlatego to zawsze ja jestem tym złym -
przyznał po meczu z Betisem Sewilla Jose Mourinho, który od jakiegoś czasu niezbyt dobrze żyje z prezesem Realu Madryt, Florentino Perezem.
Mou jednak nie zamierzał usprawiedliwiać porażki swoich piłkarzy zbyt częstymi meczami: - Rozmawiamy o profesjonalistach, którzy muszą się również wykazywać siłą psychiczną i wolą poświęcenia. Kiedy patrzę na Stepanka, który w wieku 34 lat gra 3 mecze w ciągu 3 dni w Pucharze Davisa, widzę, że chce umrzeć za wygraną, że chce wygrać dla swojego kraju, więc 23-, 24- czy 26-latkowie powinni spokojnie grać w środę i sobotę. W sporcie ważne nie są tylko nogi, ale i serce. Jeśli nie masz siły do zrobienia czegoś, zmartwychwstajesz.
Oczywiście oberwało się również sędziemu, który podjął kilka kontrowersyjnych decyzji: - Pogratulowałem piłkarzom Betisu, ponieważ zostawili na boisku wszystko, walczyli od pierwszej do ostatniej minuty z wielkim poświęceniem. Oni nie są winni, nieuznanego gola Benzemy czy niepodyktowanego rzutu karnego w ostatnich minutach. Grali lepiej, ale i walczyli bardziej. Pomimo korzyści związanych z błędami sędziego, zasłużyli na zwycięstwo.