Byliśmy frajerami - wypowiedzi po meczu GKS Katowice - Motor Lublin

GKS Katowice zremisował na własnym boisku z Motorem Lublin. Katowiczanie po meczu zgodnie twierdzili, że jest to dla nich strata dwóch punktów. Natomiast zawodnicy z Lublina nie kryli radości ze zdobytego na trudnym terenie punktu podkreślając, że mogli pokusić się nawet o zwycięstwo.

Jan Żurek (trener GKS Katowice): Znowu jest wielki niedosyt. Pierwsza rzecz to ta utracona bramka. Mobilizuję zespół przed wyjściem, żeby grali konsekwentnie, twardo. Drużynie przeciwnej trzeba pokazać, że gra na wyjeździe. Niestety tracimy bramkę i jest to brzemienne w skutkach, bo trzeba gonić wynik. Trzeba dać z siebie jeszcze więcej sił. Obie drużyny włożyły dużo wysiłku w ten mecz. Ale zabrakło skuteczności. Doprowadziliśmy do remisu przed przerwą. Dobrze, ale w drugiej połowie takie sytuacje, jak miał Mikulenas, muszą być wykorzystane. Nie ma o czym gadać. Na boisku nie ma frajerów. A my byliśmy frajerami, bo nie wykorzystaliśmy dwustuprocentowych sytuacji. Takie sytuacje trzeba wykorzystać, a szczególnie taki doświadczony zawodnik jak Mikulenas. W trzech meczach mamy tylko trzy punkty. Nie ma się co dziwić, że kibice są niezadowoleni, że wszyscy mają spuszczone głowy, bo takie mecze trzeba wygrywać. Skończyło się remisem i jest to dla nas, przy całym szacunku dla Motoru, strata dwóch punktów.

Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): Nie ulega wątpliwości, że mecz ten dostarczył dużo emocji. Motor nie przyjechał do Katowic po to, żeby się bronić. Gra była otwarta z obu stron. Wynik uważam za sprawiedliwy, bo trzeba go po prostu przyjąć. I my z godnością go przyjmujemy. Ciężko było w tych ostatnich fragmentach, ale byliśmy dobrze ustawieni i dobrze reagowaliśmy na boiskowe wydarzenia. Zagraliśmy spokojnie i konsekwentnie i to przyniosło nam ten punkt. Chciałbym pochwalić oba zespoły za to, ile włożyły w ten mecz wysiłku. To było widać i dzięki temu emocje były do samego końca.

Tomasz Prasnal (GKS Katowice): Ciężko powiedzieć, co się z nami dzieje. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i przynajmniej jedną z nich powinniśmy zamienić na bramkę. Gdybyśmy strzelili bramkę na 2:1, to wydaje mi się, że Motor by się nie pozbierał i wynik może byłby nawet jeszcze wyższy. Jest to kolejny mecz z szybko straconą bramką. Jeszcze dobrze się mecz nie zacznie, jeszcze nie wszyscy zdążą kopnąć piłkę, a na tablicy jest już 0:1 i trzeba gonić wynik. Pierwsza sytuacja była dla nas ostrzeżeniem, a druga zakończyła się już bramką dla gości. Początek meczu i już musimy odrabiać straty. Myśleliśmy, że w drugiej połowie zamęczymy, zabiegamy Motor i zdobędziemy tę zwycięską bramkę. Niestety nie udało się.

Marcin Krysiński (GKS Katowice): Tracimy głupie bramki i nie potrafimy wykorzystać sytuacji, które sobie stwarzamy. Jedna głupio stracona bramka, a konsekwencje straszne. Rywale oddają praktycznie jeden groźny strzał i zdobywają gola. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Motor przyjechał tutaj po punkt. Jacek Gorczyca 3/4 meczu broni z poważną kontuzją brzucha i już w pierwszej połowie zastanawia się, czy nie zejść z boiska, a rywale nie oddają na jego bramkę strzału. W pierwszej połowie Motor starał się jeszcze nawiązać jakąś walkę, ale w drugiej połowie bronił się już praktycznie całym zespołem na swoim polu karnym i ciężko było się tam przebić. Mimo wszystko zrobiliśmy kilka składnych akcji i były dwie stuprocentowe sytuacje, z czego wystarczyło strzelić jedną, która dałaby nam trzy punkty.

Krzysztof Kaliciak (GKS Katowice): Jestem załamany. Także tym, że nie grałem od początku. Co po takim meczu można powiedzieć? Kibice są zawiedzeni po kolejnym meczu bez zwycięstwa. My tak samo. Szkoda. Tracimy bramkę na samym początku. Później gonitwa i niewykorzystane sytuacje. Przecież ten mecz spokojnie mogliśmy wygrać.

Michał Zawadzki (Motor Lublin): Z racji tej czerwonej kartki i przebiegu drugiej połowy meczu, to z wyniku jesteśmy zadowoleni. Jednak jeszcze w pierwszej połowie mieliśmy sytuację sam na sam, później Marcin Popławski strzelił i byłoby 2:0. Tutaj na Gieksie zawsze się ciężko gra. Wiedzieliśmy, że będzie dużo ludzi i ten punkt jest dla nas bardzo cenny. Straciliśmy bramkę do szatni. Tak jest niestety często i musimy się uczyć, żeby się to częściej nam nie przytrafiało. Wydaje mi się, że to kwestia koncentracji, a nie naszych umiejętności.

Przemysław Mierzwa (Motor Lublin): Bardzo cieszymy się z jednego punktu. Ale prowadziliśmy już 1:0, kontrolowaliśmy grę i nic się nam nie powinno stać. Niestety jedna wrzutka i niepilnowany Iwan uderzył w róg bramki. Nie miałem przy tym strzale żadnych szans. Szkoda, że straciliśmy tę bramkę, bo zapewne inaczej by to wyglądało, gdybyśmy na drugą połowę wyszli z prowadzeniem. Mieliśmy w kilku sytuacjach szczęście, ale tak jak mówię: suma szczęścia musi się równać zeru, a w poprzednich meczach to nam go zabrakło.

Komentarze (0)