Hajto: Od kogo młodzi mają się uczyć, jak nie od Smolarka i Frankowskiego?

Tomasz Hajto po meczu z GKS-em Bełchatów cieszył się, że ma w swoim zespole wybitnych piłkarzy - Euzebiusza Smolarka i Tomasza Frankowskiego, którzy dali Jagiellonii remisy w dwóch ostatnich meczach.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Jaga w piątek podzieliła się punktami z GKS-em (2:2). Tomasz Hajto nie był z tego remisu zadowolony, ale dostrzegł pozytywy w grze swoich podopiecznych. - W premierowe 25 minut po raz pierwszy w obecnym sezonie weszliśmy bardzo dobrze. Początkowo długo utrzymywaliśmy się przy piłce i ciekawie rozgrywaliśmy atak pozycyjny. Jako sztab szkoleniowy siedzieliśmy bardzo spokojnie na ławce rezerwowych i... nagle nadeszło "bum". Dostaliśmy jeden strzał, a potem drugi. Dwa indywidualne błędy kosztowały nas utratę bramek - ocenił trener Jagiellonii. - Wynik nas nie zadowala. Mieliśmy aspiracje, aby pokonać GKS. Po zmianie stron nasza gra wyglądała bardzo fajnie i zabrakło tylko "kropki nad i". Kiedyś nad Jagiellonią ciążyło wyjazdowe fatum, a obecnie takowe pojawia u siebie - dodał Hajto.

- Podobnie jak we Wrocławiu, w meczu z GKS-em także goniliśmy wynik. Znakomicie rozpoczęliśmy drugą połowę. Szybko strzeliliśmy bramkę na 1:2, a następnie wyrównaliśmy na 2:2. Nie było to łatwe zadanie, gdyż bełchatowianie prowadząc dwiema bramkami, bronili się w dziewięciu, a z przodu biegał tylko niebezpieczny Buzała. Musieliśmy przede wszystkim uważać na kontry. W końcówce zabrakło nam spokoju w rozgrywaniu akcji. Po strzelonej bramce na 2:2 grę ciągnęliśmy środkiem i graliśmy jakieś dziwne klepki - stwierdził trener Jagi.

Przed tygodniem bohaterem meczu Jagiellonii ze Śląskiem został Euzebiusz Smolarek, a w piątkowym spotkaniu z GKS-em na to miano zasłużył Tomasz Frankowski, który strzelił gola i zaliczył asystę. - Ojcem sukcesu we Wrocławiu nazwaliśmy Smolarka, a w piątek Frankowskiego. Po to drużynie są potrzebni ci zawodnicy, aby robili różnicę, bo kto ją ma robić i od kogą mają się uczyć młodzi, jak właśnie nie od tych piłkarzy? - pyta Hajto. - Doświadczenie tych zawodników pozwala nam odwracać losy spotkań. "Franek" jest królem "szesnastki", co po raz kolejny udowodnił. Wniósł w naszą grę dużo ożywienia.

Na zakończenie rundy jesiennej Jagiellonia zmierzy się ze znajdującymi się tuż nad strefą spadkową Niebieskimi. - Myślimy tylko i wyłącznie o meczu z Ruchem. Chcemy z Chorzowa przywieźć upragnione trzy punkty. Z pewnością optymistycznie nastraja fakt, iż mamy dobrą serię na wyjazdach, gdzie do tej pory w rundzie jesiennej nie przegraliśmy ani razu - zakończył Hajto.

Rozczarowanie w obozie Jagiellonii

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×