Rozczarowanie w obozie Jagiellonii

Jagiellonia zremisowała przed własną publicznością ze znajdującym się w strefie spadkowej GKS-em. Kolejną stratę punktów przed własną publicznością jagiellończycy przyjęli z wielkim rozczarowaniem.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Jagiellonia do przerwy przegrywała z GKS-em 0:2. W drugiej połowie żółto-czerwonym udało się odrobić straty i zdobyć punkt. Mimo całkiem udanego finiszu, nikt z obozu Jagi nie skakał z radości. - Mimo że, podobnie jak przed tygodniem, skutecznie goniliśmy wynik [Jagiellonia przegrywała ze Śląskiem 0:3, ale zremisowała 3:3 - red.], z remisu się nie cieszymy - powiedział Tomasz Kupisz, pomocnik Jagiellonii. - Przed spotkaniem zakładaliśmy, że wygramy i po ostatnim gwizdku sędziego czuliśmy ogromne rozczarowanie.

Dlaczego żółto-czerwonym nie udało się wygrać? - Zabrakło dogodnej sytuacji, gdzie moglibyśmy dołożyć trzecie trafienie. Trener powiedział, żeby szeroko grać w drugiej połowie, gdyż jest jednego rywala mniej [w 32. minucie czerwoną kartką ukarany został Tomasz Wróbel - red.]. Po akcjach skrzydłami dochodziliśmy do sytuacji, ale tak naprawdę bramki zdobyliśmy rozgrywając piłkę w środku. Wcześniej kilka meczów z rzędu byliśmy lepiej zorganizowani w szeregach obronnych, a w dwóch ostatnich meczach straciliśmy aż pięć bramek. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć z tego wnioski i sprawić, by takich goli już nie tracić - stwierdził Kupisz.

Obrońca Jagiellonii, Michał Pazdan również nie ukrywał, że w meczu przeciwko bełchatowianom liczył na więcej. - Jestem bardzo rozczarowany, gdyż mecz zaczęliśmy dobrze. We wcześniejszych pojedynkach początki nam nie szły. W piątek z kolei graliśmy fajnie piłką, mieliśmy swoje sytuacje, ale GKS Bełchatów w pierwszej swojej ofensywnej akcji zdobył bramkę. Po stracie gola w dalszym ciągu prezentowaliśmy się nieźle, ale przy drugiej akcji piłkarzy GKS-u straciliśmy drugiego gola. Przez cały mecz dobrze operowaliśmy piłką. Przy stanie 2:2 miałem dwie okazje do zdobycia trzeciego gola, ale najpierw obronił bramkarz, a później na wślizgu nie trafiłem w bramkę. Szkoda. Mimo niekorzystnego wyniku przez cały czas wierzyliśmy w to, że uda nam się wygrać. Niestety, starczyło tylko na remis - smucił się Pazdan.

Michał Probierz: Brakuje nam cwaniactwa i szczęścia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×