W ostatnim pojedynku fazy grupowej FC Barcelona gościła Benfikę Lizbona, a Tito Vilanova dał odpocząć kilku czołowym zawodnikom z Xavim i Andresem Iniestą na czele, jednak 58. minucie na placu gry pojawił się Lionel Messi. Argentyńczyk wniósł sporo ożywienia do poczynań Blaugrany, ale murawę opuścił na noszach. Gwiazdorowi na szczęście nic poważnego się nie stało, jednak w mediach pojawiła się dyskusja, czy 25-latek powinien grać i ryzykować kontuzję w meczu bez stawki.
Decyzji o posłaniu do boju Messiego broni Vilanova. - Już przed spotkaniem ustaliliśmy, że Leo pojawi się na placu gry na ostatnie pół godziny. To zawodnik, który zawsze chce grać, a poza tym występ w takim wymiarze czasowym był zgodny z planem przygotowań fizycznych. Nie powinniśmy zdejmować Messiego z boiska za każdym razem, gdy prowadzimy 3:0. Nigdy tak nie postępowaliśmy - tłumaczył trener. - Gdyby mecz miał odbyć się ponownie, postąpiłbym dokładnie tak samo - zapewnił.
Najlepszemu piłkarzowi świata wciąż brakuje dwóch goli do pobicia rekordu wszech czasów Gerda Muellera pod względem liczby bramek zdobytych w jednym roku. - Gdyby Messiemu bardzo na tym zależało, zagrałby z Benfiką w podstawowym składzie - stwierdził Vilanova.
Barcelona przed Sylwestrem rozegra jeszcze trzy spotkania i wszystko wskazuje na to, że Messi weźmie w nich udział. - Na początku Leo był zdenerwowany stanem swojego zdrowia, co w takich przypadkach jest zupełnie normalne. Po konsultacji z lekarzami i pierwszych badaniach wyraźnie się jednak uspokoił - ujawnił Vilanova.
Jeśli uraz nie jest poważny to na pewno coś ustrzeli do końca roku.
Jego liczba minut spędzon Czytaj całość