Na benefisie Stanisława Oślizło pojawiło się mnóstwo znanych twarzy nie tylko z zarządu klubu i lokalnego samorządu, ale także przedstawicieli biznesu, kultury i sportu. Podczas trwającej ponad 3,5 godziny gali nie można się było nudzić. Nie brakowało anegdot, opisujących prawdziwe przeżycia jubilata.
Zgromadzeni na sali mogli dowiedzieć się m.in. jak młody Oślizło wyskakując z pociągu chodził na "zolety" do swojej małżonki Heleny, kiedy jej rodzice już spali, a także o tym jak legenda Górnika Zabrze... spędziła noc w areszcie. Jubilat objawił się tego wieczora jednak nie tylko jako wybitny zawodnik, ale także świetny pianista, wykonując na żywo piosenkę "Usta milczą, dusza śpiewa" z dedykacją dla swojej żony.
Nie brakowało też słów, które podkreślały znaczenie Oślizły nie tylko dla Górnika, ale całego polskiego futbolu. - Stanisław Oślizło to najlepszy stoper w historii polskiej piłki nożnej. Gdybym dziś miał go w kadrze byłbym zdecydowanie spokojniejszy o obsadę tej pozycji - lał miód na serce 75-latka Waldemar Fornalik, selekcjoner reprezentacji Polski, świetnie znający legendę ze wspólnej pracy przy Roosevelta. - Pierwszy raz spotkałem Staszka na jakimś meczu charytatywnym w 1994 roku. Miałem wówczas 31 lat, ale on grał tak, że ja zapytałem samego siebie "co ja tutaj właściwie robię?". To żywa legenda - dodał opiekun kadry narodowej.
- Staszek Oślizło to skarb narodowy, który powinniśmy sobie cenić - podkreślała Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent miasta Zabrze. Obok jubilata przy stole zasiedli także m.in. Henryk i Krystyna Loska, Jan Kowalski, Zygmunt Anczok, Jan Banaś i Hubert Kostka. Wszyscy oni, wsparci przez prezesa zabrzańskiego klubu Artura Jankowskiego i kapitana Trójkolorowych Adama Dancha stworzyli "drużynę Oślizły".
Życzenia przesłali także prezesi Allianz Polska Paweł Dangel i Michael Mueller oraz prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Sala huczała ze śmiechu nie tylko po opowieściach byłych zawodników Górnika, ale także po występach gwiazd sceny kabaretowej. Gości zabawiali m.in. Grzegorz Poloczek z kabaretu "Rak" i Marcin Daniec, który przekazał jubilatowi... "miód" na serce. - Kupiłem go na stacji BP w Zabrzu. Za swoje! - wypalił znany satyryk, a "miód" okazał się w rzeczywistości butelką szkockiej. - Mecze Górnika oglądałem na klęczkach. Widać, że nie tylko ja, bo sala pęka w szwach. Więcej czasu zajęło mi poszukiwanie miejsca parkingowego pod teatrem niż podróż z Krakowa do Zabrza - dodawał Daniec.
Piękny prezent jubilat otrzymał od władz miasta. Od dnia dzisiejszego zawodnik, który sięgnął z Górnikiem po osiem tytułów mistrza Polski i jako jedyny kapitan w historii dźwigał sześć pucharów kraju został nowym akcjonariuszem zabrzańskiego klubu. Akcja, którą odebrał z rąk prezydent Mańki-Szulik miała nr 0075. Odbiorca zaszczytnej nagrody był jak najbardziej godny. Oślizło w Górniku pracuje nieprzerwanie od początku 1960 roku, kiedy trafił do Zabrza z Górnika Radlin. Najpierw jako piłkarz, a następnie trener, działacz, rzecznik prasowy. Ostatnio pełni funkcję doradcy zarządu śląskiego klubu.