Po meczu z Concordią Piotrków Trybunalski wygranym skromnie przez KSZO 1:0, wydawało się, że słabszego spotkania kibice na stadionie przy ulicy Świętokrzyskiej w Ostrowcu już nie zobaczą. Stało się jednak inaczej, przede wszystkim za sprawą słabo spisującego się bloku defensywnego pomarańczowo-czarnych, który do tej pory był najsilniejszą formacją zespołu.
W 11. minucie meczu, kiedy Dawid Skrzypek mocno uderzył z ostrego kąta, wiadomo było, że to nie będzie łatwe spotkanie dla podopiecznych trenera Andrzeja Wiśniewskiego. Na szczęście przy tym strzale dobra interwencją popisał się Rafał Kwapisz, chroniąc swój zespół przed utratą gola. Kilkanaście minut później na bezpośredni strzał z rzutu wolnego (około 25. metrów) zdecydował się Michał Pietrzak, ale piłka przeszła tuż obok słupka. W 26. minucie po faulu na Tomaszu Ciesielskim z około 30 metrów ze stałego fragmentu gry uderzył Łukasz Matuszczyk, ale uderzenie pewnie wybronił Marek Kozioł. Dwie minuty później doskonałej okazji nie wykorzystał Krystian Kanarski, który dostał podanie z głębi pola i strzałem z woleja posłał piłkę obok bramki Sandecji. W 31. minucie gorąco było pod bramką gospodarzy, jednak uderzenie Marcina Pietruchy zablokował Matuszczyk, zaś dobitkę Piotra Niecia wybił Ciesielski. Siedem minut później kontratak zespołu Sandecji mógł się zakończyć bramką, ale po uderzeniu Niecia w ostatniej chwili futbolówkę wybił Radosław Kardas. Jeszcze przed przerwą dwie akcje przeprowadzili zawodnicy KSZO. W 42. minucie z lewej strony piłkę dograł Pietrzak, jednak strzał Kardasa nie znalazł drogi do bramki, natomiast w 45. do prostopadłego podania - również Pietrzaka - nie sięgnął Kamil Puchała.
Po zmianie stron KSZO za wszelką cenę starał się zdobyć bramkę. W 47. minucie po dośrodkowaniu Matuszczyka przewrotką uderzył Kanarski, jednak Kozieł nie dał się zaskoczyć. O wielkim szczęściu mogli mówić piłkarze KSZO, gdy w 55. minucie po uderzeniu Piotra Bani futbolówkę w ostatnim momencie wybił Michał Stachurski. Mówi się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tym razem to się sprawdziło. W 59. minucie, tuż po wejściu na boisko bramkę dla KSZO - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Matuszczyka - zdobył głową Frańczak. W 72. minucie uśpieni zawodnicy gospodarzy po faulu Kanarskiego mieli okazję zdobyć gola, jednak uderzenie z dystansu Bani piękną paradą wybronił Kwapisz. Niecałe dziesięć minut później bramka dla Sandecji stała się faktem. Po dośrodkowaniu Mateusza Żyły golkiper KSZO pokonał Tomasz Lewandowski. Już w doliczonym czasie gry z rzutu wolnego uderzył Matuszczyk, jednak nie zdołał pokonać dobrze dysponowanego tego dnia Kozioła.
W spotkaniu z Sandecją zespół KSZO nie przypominał w niczym drużyny, która jest głównym kandydatem do walki o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Defensywa, która była dotąd najsilniejszą formacją w zespole(stracone tylko dwie bramki) popełniała katastrofalne błędy. Sezon jest długi i wszystkich spotkań nie da się wygrać, ale jeśli Ostrowczanie poważnie chcą myśleć i pierwszej lidze to muszą jak najszybciej wyciągnąć z tego meczu wnioski i w kolejnych walczyć o komplet punktów.
KSZO Ostrowiec - Sandecja Nowy Sącz 1:1 (0:0)
1:0 - Frańczak 59'
1:1 - Lewandowski 81'
Składy:
KSZO Ostrowiec: Kwapisz - Matuszczyk, Ciesielski, Kardas, Stachurski, Nogaj, Dziewulski, Speichler (58’ Libič), Pietrzak (76' Skórnicki), Puchała (58' Frańczak), Kanarski.
Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Szczepanik, Frohlich, Szufryn, Pietrucha, Skrzypek (89' Wańczyk), Mróz, Lewandowski, Żyła, Nieć (46' Krupa), Bania.
Żółte kartki: Kanarski (KSZO) oraz Mróz, Bania (Sandecja).
Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódzki ZPN).
Widzów: 2000.