PE: Pucharowe derby na remis. Górnik wciąż bez gola

W 1. kolejce Pucharu Ekstraklasy piłkarze Ruchu Chorzów zremisowali z Górnikiem Zabrze 0:0. Ponad 6 tysięcy kibiców obejrzało w czwartkowy wieczór mecz walki, w którym obydwa zespoły stworzyły sobie po kilka dogodnych okazji do zdobycia gola.

Fatalna passa Górnika trwa. Zabrzanie w bieżącym sezonie nie potrafią zdobyć gola. Do tej pory Górnik dwukrotnie zremisował, pozostałe spotkania przegrywając. Wynikiem nierozstrzygniętym kończyły się spotkania właśnie z Ruchem.

W wyjściowych składach obu drużyn doszło w porównaniu do spotkań o ligowe punkty do kilku zmian. Więcej roszad dokonał Duszan Radolsky, który na trybunach posadził m.in. Rafała Grodzickiego, Tomasza Brzyskiego oraz Marcina Sobczaka. Z kolei na ławce rezerwowych zasiedli m.in. Wojciech Grzyb i Grzegorz Baran.

W zespole prowadzonym po raz pierwszy przez nowego trenera Marcina Bochynka zabrakło Michała Pazdana, a w bramce w miejsce byłego zawodnika Ruchu Sebastiana Nowaka zagrał Czech Michal Vaclavik. Spotkanie na ławce rozpoczął najlepszy zawodnik podczas derbów rozegranych w pierwszej kolejce ekstraklasy Piotr Madejski.

Początek gry to wyrównana walka. W 4. minucie Górnicy po raz pierwszy zagrozili bramce Krzysztofa Pilarza. Strzał Adama Dancha z 16 metrów golkiper Ruchu sparował na róg. Sześć minut później aktywny Leo Markovsky dośrodkował z lewej strony, a wbiegający w pole karne Tomasz Zahorski z 6 metrów nie trafił głową w bramkę.

Niebiescy pierwszą dogodną okazję stworzyli sobie w 14. minucie. Marcin Zając po indywidualnej akcji uderzył sprzed pola karnego, ale Vaclavik z trudem obronił. Jedenaście minut później goście mieli najlepszą okazję na objęcie prowadzenia. Bombą z 25 metrów popisał się Tomasz Hajto, futbolówka odbiła się od poprzeczki, następnie spadła tuż przed linią bramkową, by po chwili uderzyć w leżącego na ziemi Pilarza i zatrzymać się pół metra przed bramką. Dwie minuty później kolejna próba stopera zabrzan przeszła ponad bramką.

W 30. minucie chorzowianie otrząsnęli się po nieznacznej przewadze Górnika, ale strzał Pavola Balaża z ostrego kąta obronił czujny Vaclavik. Trzy minuty później niemal kopia wcześniejszej sytuacji z podobnym finałem. Minutę przed tym zdarzeniem Grzegorz Bonin uderzał z ok. 30 metrów, ale wprost w Pilarza.

Dziewięć minut przed przerwą goście stworzyli sobie kolejną dogodną okazję na gola, ale uderzenie głową rozgrywającego przeciętny pojedynek Przemysława Pitrego instynktownie odbił golkiper Niebieskich.

Tuż przed gwizdkiem ogłaszającym przerwę błąd popełnił sędzia, który nie odgwizdał ewidentnego faulu jednego zabrzan przed własnym polem karnym. Górnicy wyszli z kontrą, Pitry ograł kilku chorzowian i z lewej strony pola karnego wyłożył piłkę nadbiegającym partnerom, którym wystarczyło dobić piłkę do pustej bramki. Jednak ani Markovsky, ani Zahorski nie sięgnęli futbolówki.

W przerwie obydwaj szkoleniowcy dokonali po trzy zmiany w swoich drużynach i na boisku mieliśmy więcej piłkarskich szachów. Zarówno Ruch jak i Górnik stworzyły sobie mniej okazji do zdobycia goli niż w pierwszych 45 minutach.

M.in. w 61. minucie uderzenie z 16 metrów dobrze grającego Willego Rivasa przeszło tuż nad poprzeczką. Ten sam piłkarz świetnie strzelił dziewięć minut później, ale Pilarz doskonałą paradą sparował piłkę na róg. To w drugiej odsłonie były jedyne dwa groźniejsze strzały zabrzan.

Niebiescy w drugiej odsłonie stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia goli, ale chorzowianie w czwartkowy wieczór mieli fatalnie nastawione celowniki. W 63. minucie wprowadzony po przerwie Marcin Nowacki nie trafił nieatakowany w bramkę z szesnastu metrów. W 71. minucie "Mały" dośrodkował, a skaczący do piłki Martin Fabusz źle trafił w nią głową i Vaclavik nie miał problemów z jej złapaniem. Sześć minut później Zając uderzył w boczną siatkę, a chwilę później golkiper gości w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy Fabusza.

Ostatnie minuty meczu to wyraźna przewaga Niebieskich. Zabrzanie opadli z sił i niemal całym zespołem stanęli w obronie. Mimo tego Ruch w doliczonym czasie gry stworzył sobie jeszcze dwie dogodne okazje do zdobycia gola. Najpierw Fabusz uderzył groźnie z 14 metrów, ale Vaclavik sparował piłkę na róg. Po chwili strzał rozpaczy Nowackiego z ok. 30 metrów poszybował w sam środek bramki padając łupem Czecha.

Końcowy wynik piłkarze i kibice obu drużyn przyjęli z mieszanymi uczuciami. W czwartkowy wieczór zwyciężyć mogła każda z drużyn. Podział punktów nie krzywdzi jednak Ruchu i Górnika.

Na koniec słowo o kibicach. Część fanów skupiła się przede wszystkim na obrażaniu lokalnego rywala. Brylowali w tym gości, a że chorzowianie nie pozostawali im często dłużni podczas spotkania oglądaliśmy wymianę "uprzejmości". Mamy jeszcze jedną informację dla zabrzan: Jerzy Owsiak i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie są sponsorami Ruchu Chorzów. W życiu są pewne granice, których prawdziwi kibice przekraczać nie powinni.

Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 0:0

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Jakubowski, Scherfchen (46. Baran), Adamski, Nykiel (46. Nowacki)- Feruga (46. Grzyb), Pulkowski, Straka, Balaz - Zając (74. Ćwielong), Fabusz.

Górnik Zabrze: Vaclavik - Bonin, Hajto, Smirnovs, Magiera - Rivas, Brzęczek (46. Kołodziej), Danch (46. Bajić), Zahorski - Pitry (46. Malinowski), Markovsky (76. Madejski).

Rezerwowi: Nowak, Gancarczyk, Kiżys, Kołodziej.

Żółte kartki: Balaż, Pulkowski (Ruch), Magiera (Górnik).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 6000 (600 gości).

Źródło artykułu: