Gajewski Show - relacja z meczu Pelikan Łowicz - ŁKS Łomża

ŁKS Łomża to drużyna, której w Łowiczu kibicom specjalnie przedstawiać nie trzeba. Zespoły te nieraz grały ze sobą na dawnym III-ligowym froncie. W zeszłym sezonie występowały na zapleczu ekstraklasy, ale oba spadły o klasę niżej. W niedzielę 7 września doszło do trzeciego spotkania pomiędzy tymi zespołami w ciągu dwóch sezonów. Po raz trzeci z rzędu lepszy okazał się Pelikan.

Mecze pomiędzy Pelikanem a ŁKS zawsze były zacięte i ciekawe. Kibice biało-zielonych liczyli, że tym razem ich pupile bezproblemowo poradzą sobie z jedną z najsłabszych ekip w lidze. Tak się jednak nie stało. Gospodarze mieli dużą przewagę, ale nie potrafili jej udokumentować. Na dodatek w drugiej części gry sprawy w swoje ręce wziął sędzia główny Piotr Gajewski, który, wydaje się, chciał zapisać się w pamięci kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Starzyńskiego.

Od pierwszych minut do ataków ruszyli gospodarze, jednak niecelnie głową strzelał najpierw Michał Łochowski, a następnie w polu karnym w ostatniej chwili uprzedzony został Radosław Stencel. Dobrego dośrodkowania z rzutu rożnego nie wykorzystał również Przemysław Michalski. Goście zagrożenie stwarzali głównie po stałych fragmentach gry. I tak w 18. minucie z rzutu wolnego z 16 metrów minimalnie obok słupka bramki Marcina Ludwikowskiego uderzał Piotr Orliński.

W odpowiedzi niecelny strzał z linii pola karnego oddał Michał Łochowski. Jedną z nielicznych składnych akcji w pierwszej połowie goście przeprowadzili w 26. minucie. W polu karnym z piłką znalazł się Daniel Dylewski, ale jego strzał przeleciał nad poprzeczką. Z rzutu wolnego bramkarza ŁKS próbował pokonać Zbigniew Czerbniak, ale i on nie trafił w światło bramki.

Po rozegranych w dobrym, szybkim tempie pierwszych trzydziestu minutach spotkania piłkarze stanęli i gra toczyła się głównie w środku boiska. W 39. minucie pierwszą kontrowersyjną tego dnia decyzję podjął arbiter spotkania. W polu karnym dopatrzył się on zagrania ręką Pawła Jurgielewicza. Bez wahania wskazał na 11. metr, a piłkarza gości ukarał jeszcze żółtą kartką. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Michał Łochowski.

Minutę przed końcem pierwszej połowy obrońców rywala ładnie oszukał Radosław Stencel. Napastnik biało-zielonych zdecydował się na szybki strzał, ale trafił tylko w boczną siatkę. I tak po pierwszych trzech kwadransach gospodarze prowadzili 1:0, zdobywając bramkę po wątpliwym rzucie karnym. Trzeba jednak przyznać, że to Pelikan miał przewagę i częściej gościł z piłką pod bramką rywala.

Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli miejscowi. Już na samym początku po szybkim kontrataku minimalnie obok bramki uderzał Dariusz Kozubek. Następnie Karol Salik wygarnął piłkę spod nóg aktywnego w niedzielę Stencla. Z większej odległości bramkarza ŁKS próbował pokonać Przemysław Cichoń, ale nie trafił w światło bramki. W tej samej minucie ładną indywidualną akcję przeprowadził Łochowski, ale w ostatniej chwili uprzedził go bramkarz.

Później do głosu doszli goście, którzy utrzymywali się przy piłce, jednak defensywa łowiczan była szczelna i nie dopuszczała rywali pod pole karne. Stąd dużo dośrodkowań i dużo strzałów z dystansu oddawali podopieczni Ryszarda Milewskiego. Z rzutu wolnego strzelał Daniel Dylewski, ale jego lekki płaski strzał nie sprawił żadnych problemów Marcinowi Ludwikowskiemu. Następnie dwukrotnie z większej odległości strzelał Piotr Orliński, ale nie trafił do celu.

W międzyczasie kibiców do szału doprowadzał sędzia, który za błahe przewinienia karał piłkarzy kartkami, a po ostrych faulach nie przerywał nawet gry. Czara goryczy przelała się w 76. minucie. Wówczas w polu karnym wywrócił się Piotr Ogrodowicz. Gajewski przerwał grę i wskazał po raz drugi tego dnia na 11. metr. Wydaje się, że nawet piłkarze z Podlasia byli tą decyzją zaskoczeni. Przewinienia w polu karnym nie sygnalizował sędzia linowy i dopiero po interwencji gospodarzy arbiter główny poszedł skonsultować się ze swoim asystentem. W tym czasie na boisku zrobiło się gorąco. Piłkarze nie przebierając w słowach wymieniali swoje zdanie, dłużny nie pozostawał również trener ŁKS. Po chwili sędzia główny zdecydował się odwołać od swojej pierwszej decyzji i przyznał rzut wolny Pelikanowi, dodatkowo żółtą kartką za dyskusje został ukarany Mateusz Sowa.

Do końca ŁKS starał się zagrozić bramce gospodarzy, ale nie dochodził do pola karnego. Biało-zieloni skupili się na grze z kontry i na cztery minuty przed końcem spotkania po ładnej akcji strzał z 17 metrów oddał Radosław Kowalczyk, ale futbolówkę pewnie złapał dobrze ustawiony Karol Salik.

Kibice w Łowiczu po raz kolejny w tym sezonie byli świadkami emocjonującego meczu. Niestety głównym aktorem ponownie został sędzia, który podejmował niezrozumiałe dla nikogo decyzje. Po tym spotkaniu Pelikan plasuje się na 6. miejscu w tabeli i ma sześć punktów straty do lidera z Otwocka. Łomża wciąż jest jedną z dwóch drużyn, które odstają od całej stawki i z dorobkiem zaledwie czterech punktów plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli.

Pelikan Łowicz - ŁKS Łomża 1:0 (1:0)

1:0 - Łochowski 39' (k.)

Składy:

Pelikan Łowicz: Ludwikowski - Michalski, Czerbniak, Bojaruniec, Stefańczyk, Wilk, Cochoń, Łochowski, Kozubek (93' Gawlik), Osowski, Stencel (73' Kowalczyk).

ŁKS Łomża: Salik - Galiński, Jurgielewicz, Szachnowicz, Staniorski, Gałązka, Łazar, Orliński, Ogrodowicz (83' Siara), Chludziński (56' Sowa), Dylewski.

Żółte kartki: Czerbniak, Bojaruniec, Stefańczyk, Kozubek, Stencel (Pelikan) oraz Jurgielewicz, Łazar, Ogrodowicz, Sowa (ŁKS).

Sędzia: Piotr Gajewski (Małopolski ZPN).

Widzów: 600 (gości: 10).

Źródło artykułu: