Łódź, dnia 26 lutego 2013 roku
Jacek Kuklis
Sz. P. Zbigniew Boniek
Prezes Zarządu
Polskiego Związku Piłki Nożnej
ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. 7
02-366 Warszawa
Szanowny Panie Prezesie,
Piszę do Pana, ponieważ uważam, że warto walczyć o piłkę nożną w naszym kraju. Z Pańskich wypowiedzi wiem, że jako szef PZPN ma Pan zamiar wprowadzić sprawiedliwe traktowanie i jasne zasady w polskiej piłce. Być może, i na to mocno liczę, mój szczery głos jako piłkarza będzie dosadnym wskazaniem ogromnych problemów i wad systemu jaki Pan zastał obejmując urząd. Są to problemy wynikające z funkcjonowania profesjonalnych klubów piłkarskich. Zapewniam Pana, że mój przypadek nie jest odosobniony i przerażająca jest skala nadużyć i ich liczba, na pewno nie we wszystkich, lecz w wielu klubach w Polsce.
LIST OTWARTY
Latem ubiegłego roku wróciłem do Łódzkiego Klubu Sportowego, aby pomóc mu w walce o ligowy byt. Zgodziłem się naprawdę na niskie apanaże, gdyż pieniądze nie zawsze w życiu są najważniejsze. Oczywiście rozbite na dwie umowy, z czego tylko jedna jest chroniona przez PZPN. A jakże, ta firma także nie płaci. Jestem wychowankiem klubu z alei Unii Lubelskiej 2, ale...
Można zrozumieć, że na danym etapie piłkarz przestaje być potrzebny klubowi. Takie jest życie każdego pracownika, nie tylko tego kopiącego piłkę. Jednakże rozstać można się w sposób cywilizowany. Niestety nie mogę tego powiedzieć o moim pracodawcy.
Klub nie dość, że nie wywiązywał się i ciągle nie wywiązuje z kwestii finansowych, to dodatkowo odsunął mnie, jak i dwóch moich kolegów, od zajęć z zespołem.
Nakazano nam treningi w trybie indywidualnym, jednakże nie możemy liczyć ani na żaden sprzęt, czy odżywki. O opiece medycznej jedynie marzymy. Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Oczywistym jest, że takie praktyki nie służą zbudowaniu formy sportowej, a jedynie swoistej próbie „pokazania zawodnikom ich miejsca”. Wszakże żaden z nas nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu. Nie chcieliśmy się zrzec zaległości. Ot co. Robi się z nas pośmiewisko. Przykład? W lutym dostaliśmy informację od kierownika, że mamy stawić się na treningu pierwszego zespołu. Poinformowały o tym także lokalne media. Dzień później okazało się, że to jednak pomyłka...
Takie zachowanie władz klubu sportowego urąga naszym podstawowym dobrom osobistym, takim jak godność, cześć, dobre imię. Można im bez wątpienia przypisać znamiona mobbingu, czy nawet poniżenia, a na to się nie zgadzam.
Działania władz klubu stanowią także naruszenie regulaminu dyscyplinarnego PZPN. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na art. 105, który karze za niewykonywanie zobowiązań wobec zawodników, a do takowych należy wypłata wynagrodzenia, jak i zapewnienie odpowiednich warunków do treningu – który ma służyć podnoszeniu umiejętności i utrzymaniu formy sportowej. Należy również wspomnieć o art. 77 zakazującym działań zmierzających do poniżenia w opinii publicznej oraz art. 110 zakazującym naruszania norm etyczno-moralnych obowiązujących w piłce nożnej.
Świadomie zostałem piłkarzem, jest to moja forma zarobkowania. Jednak, jak wielu innych zawodników, nie tylko w ŁKS, muszę znosić zachowania klubu, którymi powinna zająć się moja rodzima federacja. Może gdyby głośniej o takich problemach informowały media, PZPN wyraziłby zainteresowanie naszymi problemami. Na ten moment mogę liczyć jedynie na pomoc Polskiego Związku Piłkarzy. Niezależnie od zarobków, ktoś z nami kontrakty podpisał, zatem należy je respektować. A jeżeli pracodawca tego nie czyni, powinien liczyć się z konsekwencjami. I wierzę, że tak też się stanie, że federacja zacznie wnikliwie przyglądać się sytuacjom w klubach.
Mnie ta walka kosztuje sporo sił, ponieważ osobiście mam już dość pracy z ludźmi dla których nie tylko dane słowo, ale nawet podpisane umowy nic nie znaczą. Gdzie jest odpowiedzialność za podejmowane decyzje? Gdzie honor i sportowy duch? Po tym jak zostałem potraktowany wraz z moimi klubowymi kolegami przez naszych pracodawców trzeba stwierdzić, że nie tutaj. W zamian coraz częściej stosuje się metody jakby z poprzedniego ustroju politycznego. A przecież czasy ogólnego bezprawia odeszły ponoć w zapomnienie...
Niestety, porównując stan prawny ustalony przez PZPN z przepisami FIFA oraz z prawem powszechnie obowiązującym w Polsce, trzeba jasno powiedzieć, że zawodnik profesjonalny pozostaje niewolnikiem klubu. Pomimo powszechnie gwarantowanej swobody pozostawania w stosunku pracy oraz swobody umów zawodnik nie może sam rozwiązać kontraktu z klubem, jeśli ten nie wywiązuje się z przyjętych zobowiązań.
Oczekiwanie na powstanie trzymiesięcznej zaległości w wynagrodzeniu, a tym bardziej dalsza 30-dniowa zwłoka są zupełnie nieuzasadnione i w kontekście opóźnień w wypłacie wynagrodzenia faworyzują bezpodstawnie kluby. Doliczmy do tego oczekiwanie na decyzję i można powiedzieć, że piłkarz ma rundę z głowy. W tym czasie prawdopodobnie nic nie zarobi, często nie ma z czego żyć, a dodatkowo musi znosić szykany. Jednak przede wszystkim wypada z obiegu. Rynek pracy jest bezwzględny i zawęża się drastycznie, również na poletku futbolowym. Przecież nie ma ludzi niezastąpionych a półroczne wypadnięcie z obiegu może oznaczać wyrok zawodowej śmierci. Kluby o tym wiedzą i skutecznie zastraszają wielu zawodników. Jak to robią to chyba jasne. Pytanie czy to się zmieni?
W Polsce, do czego zobowiązuje UEFA, powinny zostać wprowadzone minimalne wymogi kontraktowe. Bardziej formalna ochrona od nadużyć podobnych do tych, które są stosowane przeciwko mnie i moim kolegom będzie stanowiło ochronę naszych praw. Nie chcemy być niewolnikami!
Tymczasem, w poniedziałek (25 lutego 2013 r.) zostali potwierdzeni kolejni zawodnicy do drużyny. Jakim prawem? Skoro my, obecni nie dostajemy wypłat za ostatnie cztery miesiące. A może pieniądze w klubie są tylko dla wybranych? Nagle też znalazły się na wpłatę do ŁZPN. Oficjalne źródła donoszą, że niektórzy zawodnicy otrzymują pewne środki, inni, w tym my jesteśmy traktowani jak powietrze. Przecież wielce prawdopodobne jest, że i z nowymi graczami klub postąpi podobnie, wszak nie jesteśmy pierwsi. Do 28 lutego odroczono posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej PZPN w spawie niezapłacenia zaległych poborów byłym piłkarzom ŁKS. Liczymy, że komisja weźmie też pod uwagę obecny stan rzeczy. Takie traktowanie piłkarzy powinno się w końcu skończyć!
Z wyrazami szacunku,
Jacek Kuklis
List otwarty Jacka Kuklisa do PZPN-u i Zbigniewa Bońka: Takie traktowanie piłkarzy powinno się w końcu skończyć!
[tag=31880]Jacek Kuklis[/tag], piłkarz ŁKS-u Łódź wystosował list otwarty do PZPN-u i Zbigniewa Bońka. Poniżej prezentujemy jego pełną treść.
Źródło artykułu: