Copjak nie jest w Polsce postacią anonimową. W czasach pamiętnej "afery barażowej" był trenerem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Na koncie ma także pracę w Pogoni Szczecin. Jako szkoleniowiec Odry Opole omal nie spadł z tą drużyną do dawnej trzeciej ligi. Ostatnio trenował czeski zespół FT Trzyniec, jednak po serii porażek podziękowano mu tam za współpracę. Copjak jest znany ze swojego trudnego charakteru. Często obrażał się na dziennikarzy, krytykował zawodników, zdarzyło się nawet, że nie chciał przyznać się do trenowania Odry Opole. - Wiemy o tym wszystkim - przyznaje dyrektor Zagłębia Jerzy Lula. - Rozmawialiśmy z nim na ten temat. Teraz jest już parę lat starszy i pewne rzeczy sobie przemyślał. Zresztą zabezpieczyliśmy się przed tego typu wydarzeniami odpowiednią klauzulą w kontrakcie.
Czeski szkoleniowiec znany jest także z twardej ręki, jaką prowadzi swoje drużyny. - Twarda, czy nie twarda, to już jest mniej istotne. Najważniejsze powinno być dobro Zagłębia i to, żebyśmy wreszcie zaczęli grać na miarę możliwości - mówi pomocnik Zagłębia Arkadiusz Kłoda. Faktem jest jednak to, że trenerzy z mocnym charakterem nie mieli w Sosnowcu łatwego życia i najczęściej tracili pracę po konfliktach z piłkarzami. Tak było w przypadku Romualda Szukiełowicza i Andrzeja Orzeszka.
Copjak wygrał rywalizację o stanowisko trenera Zagłębia z Piotrem Mandryszem oraz Arturem Płatkiem. Z tego pierwszego zrezygnowano, bo żądał klauzuli w umowie, uprawniającej go do odejścia, jeśli ofertę złoży mu klub z wyższej ligi. Walka toczyła się więc między Czechem i byłym szkoleniowcem Jagiellonii Białystok. - Przekonała nas wizja prowadzenia drużyny, którą przedstawił nam pan Copjak. Nie ukrywam też, że w grę wchodziły pewne obwarowania kontraktowe - wyjaśnia Lula.