Pierwsze zapowiedzi głosiły, że Ireneusz Jeleń nie pojawi się na boisku prędzej niż pod koniec marca. Potem sztab szkoleniowy Górnika Zabrze zdradził, że były reprezentant Polski szykowany jest na występ w piątkowym meczu przeciwko Legii Warszawa przy Łazienkowskiej, a ostatecznie swoją przygodę w trójkolorowym trykocie były reprezentant Polski rozpoczął już w niedzielnym meczu przeciwko Lechowi Poznań.
31-latek pojawił się na boisku w 70. minucie spotkania z Kolejorzem, wespół z Krzysztofem Mączyńskim i Prejuce'm Nakoulmą. Losów meczu odmienić jednak nie zdołał. - Nie tak sobie ten debiut wyobrażałem, ale pierwsze koty za płoty. Na pewno fajnie byłoby zagrać pierwszy raz przed kibicami w Zabrzu i mecz wygrać, a przytrafiła się dość pechowa porażka. Mam nadzieję, że w Warszawie zagramy lepiej i powalczymy o punkty - mówi Jeleń.
Były gracz m.in. AJ Auxerre i OSC Lille nie ukrywa, że nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. - Pracuję na pełnych obrotach od dwóch tygodni. Trening mam na bieżąco monitorowany, więc trenerzy na bieżąco śledzą moje postępy i pilnują, żeby mnie nie "zajechać", odpowiednio dobierając obciążenia. Czuję się coraz lepiej i widzę, że idziemy w dobrym kierunku - dodaje pochodzący z Cieszyna napastnik.
Zawodnik Górnika liczy, że na piątkowy szlagier z Legią będzie już gotowy do gry w dłuższym przedziale czasowym. - Moje przygotowania były warunkowane pod kątem występu w Warszawie. Jestem przekonany, że jeszcze kilka treningów i to wszystko zacznie wyglądać jak należy i do meczu z Legią osiągnę zadowalającą mnie formę - zapewnia debiutant w barwach zabrzańskiej drużyny.
Drużynie Adama Nawałki nie pomogła zasłona dymna, jaką sztab szkoleniowy zastosował, nie ogłaszając meczowej kadry przed meczem z Kolejorzem. - Wszyscy spodziewali się, że mnie i Nakoulmy w kadrze nie będzie, zresztą sami trenerzy to mówili na konferencji. Trener chciał zaskoczyć przeciwnika i pewnie po części się to udało. Szkoda tylko, że nie udało nam się wejść i odmienić losów meczu, bo wtedy byłoby to mistrzowskie zagranie taktyczne - uśmiecha się "Jelonek".
Z porażki z Lechem piłkarz górniczej drużyny tragedii nie robi. - Na boisku nie było widać żadnej przepaści. Spotkały się dwa zespoły, które prezentują bardzo zbliżone do siebie poziomy. Na pewno ta porażka wstydu nam nie przynosi, bo przegraliśmy z silnym rywalem, który pewnie będzie z nami walczył o miejsce w europejskich pucharach. Runda jest jeszcze długa i ten słaby start możemy szybko naprawić - przekonuje gracz drużyny z Roosevelta.
- Broni składać nie zamierzamy. Cały czas wierzymy, że stać nas na miejsce w czubie tabeli, które będzie premiowane przepustką do europejskich pucharów. Wszystko jeszcze przed nami i będziemy walczyć do końca - zapowiada zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.