Wszystko, co najciekawsze w starciu Floty Świnoujście ze Śląskiem Wrocław wydarzyło się w początkowych sześciu minutach. Najpierw Arkadiusz Aleksander strzelił głową z pięciu metrów wprost w Mariana Kelemena. W odpowiedzi nie pomylił się Łukasz Gikiewicz, który wyprowadził wrocławian na prowadzenie, pewnie wykorzystując sytuację sam na sam.
- Po tym golu mecz nie miał historii. Wygrała drużyna ewidentnie lepsza piłkarsko i nie ma sensu stawiać znaków zapytania w tym temacie - przytaknął Michał Stasiak po szóstej z rzędu porażce świnoujścian i zarazem jedenastym kolejnym meczu ze straconym choć jednym golem.
- Przegrywamy seriami. Nie idzie w lidze, odpadliśmy z pucharu... na pewno mamy poważny problem i nie chodzi tylko u suche wyniki, ale też o naszą grę. Można przecież przegrać mecz, zdarza się to czasem najlepszym drużynom na świecie, ale chociaż w jakimś stylu - nie owijał w bawełnę obrońca.
- Pamiętajmy jednak, że za grę obronną oraz atak odpowiada cała jedenastka. Nie zrzucałbym całej winy za błędy w tyłach na barki czterech obrońców. Jeżeli nie nauczymy się grać w defensywie jako zespół, to ciągle będziemy mieć te same problemy - dodał.
Kłopot podopiecznych Dominika Nowaka tkwi w głowie czy nogach? - Psychika odgrywa w sporcie ogromną rolę. Jeżeli przegrywa się 5-6 spotkań z rzędu, to automatycznie powstaje problem w głowach. Tak jest w naszym przypadku. Czas wziąć się w garść. Od środy do soboty nie ma dużo czasu, praktycznie za chwilę wyjeżdżamy na ważny mecz z GKS-em Tychy. Trzeba zrobić wszystko żeby zapunktować, bo w przeciwnym razie będzie naprawdę ciężko.