Tuż przed końcem rozgrzewki poprzedzającej mecz reprezentacji Polski z San Marino, który rozpoczął się we wtorek o godzinie 20.45, Jakub Błaszczykowski doznał urazu i zamiast powrócić na murawę zasiadł na trybunach, a Waldemar Fornalik posłał do boju Kamila Grosickiego.
Informacja o kłopotach zdrowotnych "Kuby" lotem błyskawicy dotarła do Juergena Kloppa. - Mój wtorkowy wieczór skończył się o 20.38 - przyznał trener Borussii Dortmund, który przegapił gole zdobyte dla drużyn narodowych przez innych swoich podopiecznych: Łukasza Piszczka, Roberta Lewandowskiego, Mario Goetzego, Ilkaya Gundogana i Marco Reusa.
Pierwsze diagnozy mówiły o tym, że Błaszczykowski może pauzować nawet przez kilka tygodni, a to oznaczałoby, że nie wystąpi w ćwierćfinałowym dwumeczu Ligi Mistrzów z Malagą. - Kuba bardzo się obawiał się, że stało mu się coś poważnego. Właściwie to straszne, że możemy się cieszyć, iż zawodnik tylko naciągnął mięsień - stwierdził "Kloppo".
- Po przeprowadzeniu dokładnych badań okazało się, że sytuacja nie jest tak dramatyczna, jak początkowo sądzono i występ Błaszczykowskiego w najbliższą środę jest możliwy. Mamy więc przynajmniej jednego zawodnika, który może w pełni skupić się na przygotowaniach do spotkania z Malagą, pozostali muszą koncentrować się sobotnim meczu w Stuttgarcie - wyjaśnił trener BVB.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
Błaszczykowski, gdy tylko jest zdrowy, występuje w niemal wszystkich najważniejszych pojedynkach Borussii w tym sezonie. Wyjątkiem były spotkania z Manchesterem City w Lidze Mistrzów i Bayernem Monachium w Pucharze Niemiec, w których 26-latek wszedł do gry po przerwie.