Jacek Zieliński nie poda się do dymisji

Już w trakcie meczu z Podbeskidziem kibice Ruchu domagali się zmiany trenera. Po spotkaniu wszyscy byli pewni, że Jacek Zieliński poda się do dymisji. Co na to szkoleniowiec?

- Na pewno takie okrzyki nie budują. To są sprawy przykre. Po meczu nie ma się co dziwić, że pojawiły się takie głosy. Kibic kupuje bilet i ma prawo do swoich opinii. Trzeba się do tego przyzwyczaić i z tym żyć - ocenił Jacek Zieliński, który nie ma zamiaru rezygnować z pracy w zespole wicemistrzów Polski.

Do spotkania z Podbeskidziem Ruch przystąpił osłabiony przede wszystkim w linii obrony. - Można było wrócić do ustawienia z Djokiciem na stoperze, które w meczu z Lechem nie wypaliło. Postawiliśmy na innych chłopaków. Wyszło jak wyszło. To była moja decyzja. Jeśli mówimy o sprawach winy, biorę ją na siebie. To ustawienie nie wypaliło - powiedział trener, którego zmiany piłkarzy w trakcie pojedynku tym razem oczekiwanego rezultatu nie dały. - Wprowadziłem na boisko Smektałę, bo jest szybki, dał dobrą zmianę w Lubinie. Trudno było wpuszczać obrońcę w momencie kiedy przegrywaliśmy. Janoszka za dużo w ofensywie nie zrobił - tłumaczył swoje decyzje Zieliński.

Szkoleniowiec Ruchu przyznał po spotkaniu, że... nie poznawał swoich podopiecznych. - Przegraliśmy w złym stylu. Sam zastanawiam się, co się stało. Po całkiem niezłym meczu w Lubinie minęły cztery dni i zespół wyglądał zupełnie inaczej. Musimy się nad tym zastanowić, zdiagnozować, bo wyglądało to po prostu źle - zakończył trener, który Niebieskich prowadzi od września.

Źródło artykułu: