Oba spotkania w Muszynie były wyrównane i emocjonujące. Stawka jest bardzo wysoka, więc w poczynania obu ekip wkradała się nerwowość, co odbijało się nieco na poziomie widowiska i popełnianych błędach. - W sobotę też była szansa na zwycięstwo, niestety w pewnym momencie straciłyśmy koncentrację, a Muszynianka zaczęła grać lepiej i wygrała ten mecz - stwierdziła Erika Coimbra.
W pierwszym meczu Muszynianki z Atomem, drużyna gospodarzy stanowiła monolit, a zawodniczki rezerwowe wnosiły dużo jakości do gry. W niedziele było podobnie, choć role się odwróciły. - Myślę, że to niezwykle istotne, że udało się nam lepiej zagrać całym zespołem. Ważne jest również to, że w końcu udało się nam pokonać Muszynę, co w fazie zasadniczej nam się nie udało. Wygrana na pewno umocni nas przed następnymi meczami - dodała.
Można powiedzieć, że Bank BPS Muszynianka Fakro przegrał na własne życzenie, bo miał skłonność do marnowania nawet pięciopunktowych przewag (tak było w II i IV secie), a do tego Mineralnym brakowało zimnej krwi w ważnych momentach - szczególnie w końcówce piątej partii, gdy przy stanie 11:11 spudłowała Kinga Kasprzak, a chwilę później zablokowana została Anna Werblińska. - Ja uważam, że wygrałyśmy nie dzięki błędom rywalek, a po prostu po dobrej grze, szczególnie w bloku. Po sobotnim meczu analizowałyśmy naszą grę na wideo i wygląda na to, że posłuchałyśmy dobrych rad trenera - powiedziała 33-letnia siatkarka.
Jaka będzie recepta na sukces w kolejnych starciach? - Aby zagrać w finale, trzeba wygrać 3 razy. Musimy zatem ciężko pracować i zapomnieć o tym, co było w Muszynie. Mamy świadomość, że Muszynianka jest mocna, ale mamy szansę na sukces - zakończyła Coimbra.