- W pierwszej połowie zagraliśmy dobry mecz - mieliśmy sporo sytuacji, strzeliliśmy dwie bramki i trafiliśmy w słupek. To my dominowaliśmy. Po przerwie chcieliśmy dalej grać tak samo, bez ryzyka, ale popełniliśmy błąd, który kosztował nas utratę gola i znacznie krzyżuje nam plany przed rewanżem w Krakowie - mówił po zakończeniu środowego Stanislav Levy, opiekun mistrzów Polski.
Mimo beznadziejnej pierwszej połowy w wykonaniu Wisły, czeski trener WKS-u komplementował drużynę z Krakowa. - Wisła ma bardzo dobrą drużynę i sporo doświadczonych zawodników, dlatego wynik ogólnie jest pozytywny, choć z mojego punktu widzenia byłoby lepiej, gdybyśmy wygrali do zera. Ciężko powiedzieć, jak potoczyły się losy meczu, gdybyśmy nie stracili gola. Wisła czekała właśnie na taką kontrę, a my się tego nie ustrzegliśmy - stwierdził szkoleniowiec.
W środowym spotkaniu od pierwszej minuty na boisku znów pojawił się Eric Mouloungui. Tym razem jednak reprezentant Gabonu nie zaprezentował się aż tak korzystnie. - Eric nie radził sobie w pojedynkach ze środkowymi obrońcami i na pewno to był jego słabszy występ. Musimy jednak pamiętać, że ostatnie pełne spotkanie zagrał w maju 2012 roku. Wiem, że jak grał we Francji, to w większości spotkań grał właśnie jako środkowy napastnik. Może też występować na skrzydle, ale jego nominalna pozycja, to właśnie środek ataku - powiedział Levy.
Przeciwko Wiśle od pierwszej minuty między słupkami bramki zielono-biało-czerwonych wystąpił Rafał Gikiewicz. - Mamy w kadrze dwóch dobrych bramkarzy. Plan był taki, że Rafał Gikiewicz będzie bronił w Pucharze Polski, ale ostatnio zagrał dwanaście sekund. Muszę ocenić go pozytywnie - ani w środowym meczu, ani w spotkaniu z Górnikiem nie popełnił błędów - podsumował Levy.