Po pierwszej połowie półfinałowego spotkania Pucharu Polski pomiędzy Śląskiem Wrocław a Wisłą Kraków zanosiło się, że mistrzowie Polski rozgromią Białą Gwiazdę kilkoma golami. Ostatecznie jednak piłkarze Stanislava Levego zwyciężyli "tylko" 2:1. - Pierwsza połowa była bardzo dobra i dobrze się czuliśmy, wygrywaliśmy już 2:0. Po przerwie troszkę inaczej zaczęliśmy grać, co spowodowało, że Wisła mogła pozwolić sobie na więcej. Jesteśmy zadowoleni z tego, że wygraliśmy, ale jest niedosyt i był on widoczny w szatni po meczu. To też dobrze świadczy o nas, jak jesteśmy świadomi tego, o jakie cele gramy. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy i zobaczymy jak będzie - skomentował Sebastian Mila.
Jedną z bramek strzelił właśnie Mila, który popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego. - Fajnie, że udało mi się strzelić z rzutu wolnego. To też na pewno wpłynie pozytywnie na mnie, ale chciałbym awansować do finału. To będzie dla mnie najlepsze z tego, co się wydarzyć - zaznaczył kapitan WKS-u. - Mieliśmy troszeczkę inny wariant do rozegrania jeśli chodzi o ten stały fragment gry, ale zauważyłem, że nie za bardzo tam to wszystko wychodzi po naszej myśli. Zdecydowałem się na uderzenie i fajnie, że się udało. To dobrze wpłynie na moje morale i mam nadzieję, że pomoże mi w zdobywaniu bramek w kolejnych spotkaniach - dodał.
Gra mistrzów Polski w pierwszej połowie była koncertowa. Mało kto przypuszczał, że wrocławianie mogą pokazać się z aż tak dobrej strony. - Może trzeba po prostu w nas w końcu uwierzyć i zobaczyć, że naprawdę jesteśmy klasową drużyną, która gra na dwóch frontach, i po prostu najzwyczajniej ją docenić - stwierdził były reprezentant Polski.
Forma Mili także rośnie. Jeszcze nie tak dawno był on powszechnie krytykowany, a teraz jego gra zdecydowanie może się podobać. - Teraz zacząłem naprawdę przyzwoicie grać i z tego jestem zadowolony. Moje wcześniejsze mecze nie były najlepsze więc jak najbardziej ta krytyka mi się należała. Czy aż tak dużo trzeba mi jednak czasu poświęcać? Myślę, że szkoda naprawdę stron w gazetach. Lepiej wykorzystać to na młodych piłkarzy, którzy się wyróżniają u nas w ekstraklasie. Taki już mój żywot i biorę to pod uwagę, że mogę być krytykowany - skomentował piłkarz.
Już w najbliższej kolejce mistrzowie Polski zmierzą się w stolicy z mocno rozbitą Polonią Warszawa. - Jesteśmy w dobrej dyspozycji, dobrze się czujemy, dobrze jesteśmy przygotowani. Miejmy nadzieję, że to przerzucimy na mecz z Polonią Warszawa, że ruszymy, bo mieliśmy już takie jedno zawahanie po Flocie, kiedy pojechaliśmy do Bełchatowa i przegraliśmy po nie najlepszej grze. Mam nadzieję, że tym razem nam się uda - podsumował Sebastian Mila.