Dylemat Mariusza Stępińskiego: Nie wiem, czy się cieszyć
Widzew Łódź wywiózł ze Szczecina tylko i aż remis 1:1. Autor wyrównującego gola wyjaśnił, dlaczego łodzianie potrzebowali tak wiele czasu na rozkręcenie swoich poczynań.
Gra w pierwszej połowie nie układała się po myśli zawodników Widzewa Łódź. Radosław Janukiewicz wynudził się w bramce i tak naprawdę mógł zadrżeć tylko po minimalnie niecelnym strzale głową Thomasa Phibela.
- Nie będę ukrywał, że odczuwaliśmy jeszcze skutki poniedziałkowego meczu z Polonią. W naszych poczynaniach było wiele chaosu i w konsekwencji nie dochodziliśmy do praktycznie żadnych sytuacji podbramkowych - przyznał Mariusz Stępiński.
Młody zawodnik mógł wpisać się na listę strzelców jeszcze wcześniej, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Pogoni. - Decyzja była dobra, nie szukałbym tu błędu. Powinienem trochę inaczej uderzyć, może trochę podnieść piłkę - zastanawiał się.
- Nie wiadomo, czy cieszyć się z tego remisu... no ale lepiej zremisować niż przegrać - ocenił młodzieżowiec.