MANCHESTER CITY – WEST HAM
SMUTEK W KOLORZE BLUE
To nie był szczęśliwy tydzień dla fanów z „niebieskiej” części Manchesteru. Nie dość, że ich ulubieńcy przegrali na White Hart Lane 1:3, to jeszcze musieli znosić odebranie tytułu, przez odwiecznych rywali z Old Trafford. Teraz będą gościć West Ham i to jest odpowiedni rywal, aby ukoić smutek. The Hammers nie wygrali na stadionie City od przeszło dziesięciu lat. Jednak teraz goście przyjeżdżają do Manchesteru uzbrojeni serią pięciu meczów bez porażki.
Manchester City – w ubiegłym sezonie na tym etapie rozgrywek mieli 6 punktów więcej, co tym razem i tak prawdopodobnie nie wystarczyłoby na - do bólu skutecznych Manchester United .Teraz trzeba zabezpieczyć tytuł wicemistrzowski, oraz powalczyć o zwycięstwo w Pucharze Anglii. Na White Hart Lane przez większość meczu kontrolowali wydarzenia na boisku, ale potem w ciągu siedmiu minut wszystko się posypało – City straciło 3 bramki i po raz pierwszy w tym sezonie przegrali mecz, w którym objęli prowadzenie. Robeto Mancini być może dokona kilku roszad w składzie. Powinien powrócić Aguero, ale wątpliwy jest występ Milnera i Silvy.
West Ham – trwa dobra passa, nie przegrali od pięciu meczów i teraz pojawiła się realna szansa zakończenia rozgrywek w górnej części tabeli. W meczach wyjazdowych The Hammers spisują się jednak słabiutko, wygrali tylko jedno z dwunastu spotkań w delegacji. Świetną formą imponuje Andy Carroll, w ostatni czterech występach zaliczył trzy bramki i dwie asysty. Gotowy do gry jest już Joe Cole, jedynym piłkarzem który zmaga się z kontuzją jest George McCartney.
Prognoza – bezpośrednie mecze pomiędzy tymi klubami, jak również porównanie umiejętności czysto piłkarskich obu zespołów przemawiają za gospodarzami. Trudno jednak przewidzieć jak piłkarze City zareagują na ostatnie niepowodzenia, poza tym West Ham jest ostatnio na fali. Oczywiście, gospodarze są faworytem tej potyczki, ja jednak zagram na poniżej 2,5 goli. City w sześciu z siedmiu ostatnich meczów na Etihad Stadium zachowywali czyste konto, a w czterech ostatnich meczach wyjazdowych West Ham zawsze padało poniżej 2,5 gola. Stawiam na under 2,5 gola, po bardzo atrakcyjnym kursie.
EVERTON - FULHAM
ZACZAROWANY GOODISON PARK
To brzmi nieprawdopodobnie, ale takie są fakty – Fulham nigdy w historii nie wygrał meczu ligowego na Goodison Park! Próbowali podbić ten obiekt 25 razy, ale bezskutecznie. Tym razem nic nie zapowiada przełomu w tej niezwykłej statystyce. Everton w całym sezonie przegrał przed własną publicznością tylko raz, a Fulham należy do najsłabszych ekip w delegacjach, wygrał na wyjeździe tylko trzykrotnie.
Everton – porażka na stadionie Sunderlandu w ubiegły weekend ostatecznie pogrzebała szansę na TOP4 i grę w Champions League. David Moyes wciąż wierzy, w zdobycie piątego miejsca i grę w Lidze Europy. The Toffees obecnie tracą do Tottenhamu 5 punktów, ale „Koguty” mają mecz zaległy i szansę na grę w Europie naprawdę są znikome. W tej sytuacji najbardziej realny cel – to zakończenie rozgrywek powyżej lokalnego rywala – Liverpoolu. W meczu z Fulham pod znakiem zapytania stoi występ Phila Jagielki, Darrona Gibsona i Victora Anichebe. Do zdrowia powrócił Tony Hibbert.
Fulham – piłkarze Martina Jola zagrali całkiem dobre spotkanie przeciwko Arsenalowi w ubiegły weekend. Przez większość meczu musieli sobie radzić bez Sidwella ( kolejna czerwona kartka Anglika), a mimo to mieli kilka okazji, aby zremisować z wyżej notowanym rywalem. The Cottagers usadowili się w środku tabeli i grają już „tylko” o dumę. Problemem jest ostatnio fatalna skuteczność – tylko 1 gol w czterech meczach. Poza wspomnianym Sidwellem, z powodu kontuzji nie zagrają Duff, Diarra, oraz Dejagah, Być może gotowy do gry będzie już Sascha Riether.
Prognoza – wyniki bezpośrednich spotkań na Goodison Park, forma prezentowana przez Everton na własnym bosku, oraz słaba postawa Fulham w meczach wyjazdowych, to wszystko jednoznacznie przemawia za gospodarzami. Po ich stronie jest też większa motywacja – wciąż jeszcze minimalne szanse na grę w europejskich pucharach i zajęcie miejsca powyżej Liverpoolu. Everton wygrał na swoim boisku 4 kolejne mecze i sądzę, że passa ta zostanie przedłużona.
SOUTHAMPTON – WEST BROMWICH
ŚWIĘCI NA FALI
Southampton notuje najlepszą serię od powrotu do Premiership – nie przegrał od sześciu spotkań, wygrywając w tym czasie z Chelsea i Liverpoolem. To obok Arsenalu najdłuższa obecnie taka seria w Premier League. West Bromwich z kolei ostatnio zdecydowanie obniżył loty, ale utrzymuje ósme miejsce w tabeli, a ten sezon może być dla The Baggies ich najlepszym w historii występów w Premier League.
Southampton – trwa kapitalny serial The Saints, w sześciu ostatnich meczach zdobyli 12 punktów. Ewentualne zwycięstwo ostatecznie wykluczy ich z grona drużyn walczących o utrzymanie, ale tak naprawdę – to teraz celem beniaminka jest miejsce w górnej części tabeli. O wysokiej formie „Świetych” świadczy fakt, iż w 2013 roku zdobyli 21 bramek, to tyle samo co Manchester City. Kolejną dobrą wiadomością dla fanów Southampton, jest zapewnienie jakie zarząd dał trenerowi Pochettino, że w lecie nie zabraknie środków na transfery. Jedynym piłkarzem, którego występ stoi pod znakiem zapytania jest Guly Do Prado.
West Bromwich – już tylko jednego zwycięstwa brakuje do ustanowienia rekordu klubowego w ilości punktów zdobytych w jednym sezonie Premiership. Trzeba jednak zauważyć, że w ekipie Steve’a Clarka występuje ostatnio lekkie rozluźnienie – czego dowodem jest tylko jedno zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach. Do gry zdolny już jest Peter Odemwingie, zdobywca obu goli w jesiennym meczu przeciwko Southampton na The Hawthorns. Zawieszony za czerwoną kartkę jest Youssuf Mulumbu.
Prognoza – Southampton nie przegrał żadnego z pięciu ostatnich meczów przeciwko West Bromwich na St.Mary's Stadium, prezentuje wyśmienitą formę, a zwycięstwo w tym meczu zapewni im utrzymanie w Premier League i szansę na zakończenia rozgrywek w górnej części tabeli. West Bromwich ostatnio notuje spadek formy, jeżeli całkiem niedawno na St.Mary's Stadium przegrywały takie ekipy jak Manchester City, Liverpool i Chelsea to tym bardziej taki los może spotkać The Baggies. Stawiam na Southampton .
STOKE - NORWICH
ZWYCIĘSTWO Z GWARANCJĄ
Stoke kontra Norwich to mecz drużyn, który odniosły najmniejszą ilość zwycięstw w Premier League, w roku 2013. Wygrywały tylko 2 razy, ale tydzień temu solidarnie zwyciężyły, te wygrane mogą mieć kluczowe znaczenie dla obu tych klubów w kontekście walki o utrzymanie. Zwycięzca sobotniego meczu na Britannia Stadium praktycznie zagwarantuje sobie grę w Premiership w przyszłym sezonie. Przegrana drużyna, też powinna się utrzymać, zafunduje sobie jednak nerwową końcówkę ligi.
Stoke – nerwy Tony’ego Pullisa zostały choć trochę ukojone, po zwycięstwie w ubiegły weekend nad Q.P.R. na Loftus Road. Ta wygrana pozwoliła oddalić się na 6 punktów od Wigan, ale The Latics mają mecz zaległy. To było pierwsze zwycięstwo The Potters od 9 lutego, kiedy to pokonali innego „pewniaka” do spadku – Reading. W końcówce sezonu zagrają z drużynami teoretycznie w ich zasięgu – Norwich, Southampton i Sunderland. Wątpliwy w tym meczu jest występ Matthew Etheringtona, który zdobył złotą bramkę, podczas ostatniego meczu z Norwich na Britannia Stadium w marcu 2012 roku.
Norwich – zwycięstwo nad Reading w ubiegłą sobotę, było pierwszym od sześciu kolejek i bardzo przybliżyło „Kanarki” do celu, jakim jest utrzymanie w Premier League. Bardzo poważnym problemem podopiecznych Chrisa Hughtona jest gra w meczach wyjazdowych – tylko jedna wygrana w tym sezonie w delegacjach i zaledwie 13 bramek w siedemnastu meczach. Poza grą pozostają Andrew Surmann i Michael Turner. Do gry gotowy już jest pierwszy bramkarz – John Ruddy, ale Hughton prawdopodobnie postawi na Marka Bunna.
Prognoza – Britannia Stadium to wciąż teren trudny do zdobycia, Stoke przegrało tu tylko czterokrotnie w tym sezonie, jeżeli skonfrontujemy ten fakt z mizerną postawą „Kanarków” w delegacjach, faworytem meczu wydają się być gospodarze. Stoke 4 razy z rzędu ogrywał u siebie Norwich i uważam, że są w stanie podtrzymać tę serię także w sobotę. Cztery z ostatnich sześciu meczów pomiędzy tymi klubami kończyły się wynikami 1:0, także i tym razem taki wynik wydaję się być całkiem prawdopodobny. W każdym razie nie spodziewam się tutaj festiwalu bramek – postawię na poniżej 2,5 gola.
WIGAN - TOTTENHAM
GORĄCY FINISZ SEZONU
Na DW Stadium zmierzą się zespoły, dla których liczy się tylko zwycięstwo. Wigan ma 3 punkty straty do 17-tej w tabeli Aston Villi i mecz zaległy. Tottenham traci do 3-ego Arsenalu dwa punkty i też ma do rozegrania jeden mecz więcej. Inne cele przyświecają obu rywalom w sobotę, ale droga do ich realizacji jest taka sama – zwycięstwo w tym meczu jest nieodzowne, jeżeli cel ma być zrealizowany. Oczywiście jedna z ekip będzie musiała obejść się ze smakiem, no chyba że padnie remis, który rozczaruje oba kluby.
Wigan – na tym samym etapie rozgrywek rok temu mieli identyczną ilość punktów, ale fantastyczny finisz w postaci czterech zwycięstw w ostatnich pięciu meczach, pozwolił na spokojne uniknięcie degradacji. Czy uda się powtórzyć cudowną ucieczkę? Dwa kolejne wyjazdy do Manchester City i West Ham zakończyły się porażkami The Latics, choć obserwatorzy tych meczów, podkreślali dobrą grę podopiecznych Martineza, teraz dobrą grę trzeba będzie koniecznie potwierdzić zdobyczą punktową. Przypomnijmy, że Wigan to finalista Pucharu Anglii i bez względu na wynik finału przeciwko Manchester City, The Latics będą w przyszłym sezonie reprezentowali Anglię w Lidze Europy
Tottenham – dobre nastroje powróciły w szeregi „Kogutów”. W meczu przeciwko Manchester City przez godzinę piłkarze Andre Villasa Boasa, spisywali się poniżej oczekiwań i zasłużenie przegrywali 0:1. Jednak na kwadrans przed końcem meczu, nastąpiło coś, czego dawno nie widziały trybuny na White Hart Lane, a już z pewnością od dawna taka historia nie przydarzyła się urzędującemu Mistrzowi Anglii. Pomiędzy 75 a 82 minutą meczu Koguty trzykrotnie dziobnęły Obywateli i jakże ważne 3 punkty pozostały w Londynie. Błysnął, jak zwykle, Gareth Bale (gol i asysta), pierwszą bramkę od grudnia zaliczył też powracający po kontuzji Defoe. To zwycięstwo może mieć ogromnie ważne znaczenie psychologiczne, do obozu Spurs powróciła nadzieja, na zakończenie rozgrywek w TOP4. To nie koniec dobrych wiadomości, oprócz wspomnianych – Bale’a i Defoe, do zdrowia powracają Lennon, Kaboul i Gallas.
Prognoza – to będzie twardy bój o każdy metr boiska, ale umiejętności czystko piłkarskie stoją po stronie gości. Po zaciętym meczu stawiam na zwycięstwo Spurs . Wigan tylko w jednym meczu na własnym boisku, nie straciło gola, podobnie ma się rzecz w przypadku wyjazdowych meczów Tottenhamu, tylko raz udało im się zachować czyste konto. Postawię na typ – obie drużyny strzelą gola.
NEWCASTLE - LIVERPOOL
ŚWIATOWEJ KLASY GRACZ I ŚWIATOWEJ KLASY IDIOTA
Takiego określenia wobec Luisa Suareza użył ekspert BBC – Mark Lawrenson, były fantastyczny obrońca Liverpoolu, w czasach gdy The Reds dominowali w Anglii i Europie. Trudno pominąć wydarzenie, które zajęło czołówki wiadomości sportowych na Wyspach. Luis Suarez postanowił podczas meczu z Chelsea, zaspokoić głód i ugryzł obrońcę The Blues – Ivanovica. Podobny popis dał Urugwajczyk już wcześniej grając w barwach Ajaxu. Do tego dochodzi, fatalna opinia jaką napastnik The Reds ma w angielskim światku futbolowym. Efektem całego wydarzenia jest niewiarygodna kara – dziesięciu meczów. Defoe kiedyś podobnie zachował się wobec Mascherano i nie został za to ukarany, za złamanie nogi w ubiegłym sezonie ukarano winowajcę karą – czterech meczów, tymczasem Suarez dostał karę 10 – meczów. Moim zdaniem panowie z FA są równie dobrymi żartownisiami, co sam Suarez. Przed meczem na St.James' Park cała ta sytuacja musi cieszyć fanów Newcastle, ich szanse na zwycięstwo teraz są dużo większe.
Newcastle – cały czas klub nie może jeszcze być pewnym utrzymania w lidze. „Sroki” mają tylko 6 punktów przewagi nad Wigan, ale The Latics mają jeden mecz mniej rozegrany. Kalendarz też nie sprzyja Newcastle – oprócz meczu z Liverpoolem, w ostatniej kolejce zagrają u siebie z Arsenalem, w międzyczasie dwukrotnie zagrają w Londynie, najpierw z West Ham, a później z Q.P.R. Zwycięstwo nad Liverpoolem powinno zagwarantować pozostanie w Premiership. Alan Pardew wciąż ma kilku podstawowych piłkarzy niedostępnych z powodu kontuzji, wśród z nich są Tim Krul, Davide Santon, Fabricio Coloccini i Ryan Taylor. Do pełni sprawności powracają Cheik Tiote i Hatem Ben Arfa.
Liverpool – koszmarny sezon trwa w najlepsze. Na żadne trofeum nie ma już szans od dawna, na grę w europejskich pucharach też, wyprzedzenie lokalnego rywala Evertonu – też jest coraz mniej realne. Nie dość, że ten sezon jest spisany na straty, to już następny zaczyna się pechowo dla The Reds. Drakońska kara, jaką FA nałożyła na Suareza powoduje, że Urugwajczyk ma z głowy minimum 4 mecze na początku kolejnego sezonu. Pytanie jakie w tej sytuacji się nasuwa brzmi – czy Suarez będzie wtedy jeszcze piłkarzem The Reds? Brendan Rodgers ma teraz 4 mecze, aby sprawdzić jak wygląda gra Liverpoolu bez Suareza.
Prognoza – wydaje się, że dla Newcastle kłopoty Liverpoolu nie mogły przydarzyć się w lepszym momencie. The Magpies powinni wykorzystać problemy gości i zdobyć jakże cenne 3 punkty. Stawiam na Newcastle, dla bardziej ostrożnych proponuję typ – spotkanie bez remisu.