ME: Lech Poznań - Wisła Kraków 3:5

Osiem goli i dwie czerwone kartki - rzadko na boiskach Młodej Ekstraklasy można oglądać mecze obfitujące w tyle emocji. Nie zawiodła się jednak skromna grupa widzów, która zdecydowała się spędzić poniedziałkowe popołudnie na stadionie przy ul. Leśnej we Wronkach. Spotkanie skończyło się happy endem dla gości, którzy zwyciężyli 5:3. Kapitalne zawody w szeregach Białej Gwiazdy rozegrał Łukasz Burliga, który aż czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców.

Od początku meczu Biała Gwiazda sprawiała nieco lepsze wrażenie, bowiem milej dla oka rozgrywała piłkę. Po kilku mniej groźnych sytuacjach golem zapachniało w 17. minucie, jednak Maciej Batko nie zamienił kapitalnego podania Pawła Zalewskiego na gola, bowiem przegrał pojedynek sam na sam z Ivanem Turiną. Na rehabilitację nie trzeba było jednak długo czekać, choć trzy minuty później do siatki trafił nie Batko, lecz Łukasz Burliga. Bramka padła w dość kuriozalnych okolicznościach, gdyż piłkarz z Krakowa wykorzystał totalne nieporozumienie między Turiną i Radosławem Jasińskim, którzy zderzyli się ze sobą. Efekt? Wiślak przejął piłkę i ze spokojem niemal wtoczył ją do bramki.

Gol podziałał jak zimny prysznic na poznaniaków i podopieczni Mariana Kurowskiego zabrali się do pracy. W 25. minucie wyrównania jeszcze nie było, bowiem Anderson Cueto nie zachował zimnej krwi i przegrał pojedynek jeden na jeden z Ilie Cebanu. Trzy minuty później Peruwiańczyk wywalczył jednak dla Lecha rzut karny. Cueto popędził w kierunku bramki rywala i, wychodząc już na czystą pozycję, został sfaulowany przez Michała Janię. Defensor Białej Gwiazdy obejrzał czerwoną kartkę, a jedenastkę na gola zamienił Maciej Kononowicz. W tym momencie wydawało się, że Kolejorz będzie miał ułatwione zadanie i przejmie inicjatywę. Nic bardziej mylnego! Po gościach w ogóle nie było widać, że grają w liczebnym osłabieniu. Wisła nadal poczynała sobie bardzo dobrze i już niebawem kolejne dwie bramki zdobył Burliga. Pierwsze z tych trafień 20-letni zawodnik zaliczył w 34. minucie, gdy znów wykorzystał nieporadność poznańskich defensorów i umieścił piłkę w siatce w zamieszaniu podbramkowym. Hat-trick zawodnik Białej Gwiazdy skompletował natomiast już po przerwie. Takiego strzału nie powstydziliby się najlepsi piłkarze na świecie! Burliga otrzymał świetne podanie od Grzegorza Kmiecika i strzałem z pierwszej piłki w długi róg przelobował Turinę.

Lechici przez chwilę znaleźli się na kolanach. Mimo że grali z przewagą jednego zawodnika, ulegali rywalowi już 1:3 i, gdyby nie chwila dekoncentracji defensywy Wisły, nie udałoby im się pewnie nawiązać już walki o remis. Tymczasem w 56. minucie, tuż po trzecim trafieniu Burligi, w pole karne gości wpadł rezerwowy Łukasz Kowalski i pewnym strzałem w dalszy róg bramki zmusił Cebanu do kapitulacji. W tym momencie poznaniacy wyraźnie złapali wiatr w żagle i w 68. minucie doprowadzili do wyrównania. Z lewej strony boiska mocno zacentrował Krzysztof Wolkiewicz, a akcję zamknął wbiegający w pole karne Kamil Drygas. Piłkarz, który pojawił się na boisku zaledwie siedem minut wcześniej, oddał świetny strzał przy słupku i golkiper Białej Gwiazdy nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

Bardzo mozolnie podopieczni Mariana Kurowskiego pracowali na ten remis, ale cały wysiłek zmarnowali w ciągu kilku następnych minut. W 70. minucie Maciej Woźniak bezmyślnie sfaulował w polu karnym Kmiecika. Sędzia Piotr Wasielewski po raz drugi tego dnia wskazał na "wapno", a piłkarza Lecha wyrzucił z boiska. Czy słusznie? - Arbiter postąpił prawidłowo zarówno przy pierwszej czerwonej kartce, jak i przy tej dla Woźniaka. Mój zawodnik był źle ustawiony, stąd ten faul - rozwiał wszelkie wątpliwości opiekun Kolejorza, Marian Kurowski.

Rzut karny na gola zamienił Batko i Wisła ponownie prowadziła we Wronkach, tym razem 4:3. Nie minęło jednak 60 sekund, a krakowianie zadali piąty, decydujący cios w tym meczu. Festiwal strzelecki zakończył Burliga, który przejął piłkę już w polu karnym rywala, wymanewrował obrońców i pewnym strzałem z ostrego kąta zdobył swojego czwartego (!) gola w tym meczu.

Być może poznaniacy rzuciliby się jeszcze do szaleńczych ataków w końcówce, gdyby w 82. minucie Marek Gołembowski wykorzystał wyborną okazję na trafienie kontaktowe. Rezerwowy Lecha nie wygrał jednak pojedynku sam na sam z Cebanu i już do końca spotkania utrzymało się dwubramkowe prowadzenie Białej Gwiazdy. Dzięki temu zwycięstwu drużyna Tomasza Kulawika wyprzedziła Kolejorza i awansowała na 2. miejsce w tabeli.

Lech Poznań - Wisła Kraków 3:5 (1:2)

0:1 - Burliga 21'

1:1 - Kononowicz (k.) 28'

1:2 - Burliga 34'

1:3 - Burliga 55'

2:3 - Kowalski 56'

3:3 - Drygas 68'

3:4 - Batko (k.) 70'

3:5 - Burliga 71'

Składy:

Lech Poznań: Turina - Kadziński, Pater, Ratajczak (79' Wicberger), Jasiński, Wrzeszcz (46' Kowalski), Możdżeń (46' Wawszczak), Łoziński (61' Drygas), Wolkiewicz, Cueto, Kononowicz (61' Gołembowski).

Wisła Kraków: Cebanu - Krasnodębski, Jania, Darda, Jarosz, Burliga, Zalewski, Jeleń (67' Kwiek), Szabat (51' Rado), Kmiecik, Batko (85' Janik).

Żółte kartki: Kadziński, Kowalski (Lech) oraz Jarosz, Zalewski, Kmiecik, Janik, Kwiek (Wisła).

Czerwone kartki: Jania /27' za faul/ (Wisła), Woźniak /69' za faul/ (Lech).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 103.

Źródło artykułu: