Rafał Gikiewicz mecz Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin oglądał z ławki rezerwowych. Dostępu do bramki mistrzów Polski standardowo strzegł bowiem Marian Kelemen. Słowak po raz kolejny w tym sezonie nie ustrzegł się błędu i zawalił jedną z bramek. - Mecz nam nie wyszedł. Z Lechią Gdańsk zgubiliśmy punkty, z Zagłębiem też. Nie za dobrze to rokuje w lidze. Wszyscy tracą punkty, powinniśmy wygrywać i mieć pewne podium. To jest nieprawdą, że rozgrywki ligowe już odpuściliśmy. Chcemy ten medal zdobyć i być trzeci rok pod rząd na pudle. Przed nami mecz z Legią i to będzie kolejne ciężkie spotkanie. Oni chcą zdobyć dublet. Mają z nami jakieś rachunki do wyrównania, bo nasze drogi zawsze się gdzieś krzyżują - komentował po spotkaniu Rafał Gikiewicz.
We Wrocławiu zapomnieli już o derbowej potyczce i żyją spotkaniem w finale Pucharu Polski. - Przede wszystkim każdy mecz jest inny. To jest właśnie piłka nożna, bo raz się wygrywa, a potem można przegrać 0:4. Kibice po takim spotkaniu cie nienawidzą, a po zwycięstwie z Legią będziemy wszyscy świętować. Legia nam jednak leży. Żartujemy, że Śląsk wszystkie trofea zdobywa na wyjeździe więc rewanż w Warszawie też jest nam po drodze. Superpuchar tam wywalczyliśmy, mistrzostwo Polski na Wiśle, Puchar Ekstraklasy, jak mnie jeszcze w Śląsku nie było, też nie u nas. To będzie dwumecz i obyśmy dobrze to wspominali - skomentował bramkarz.
Jeżeli Śląsk w finałowym dwumeczu przegra z Legią, ale podopieczni Jana Urbana zdobędą mistrzostwo Polski, to wrocławianie niezależnie od miejsca zajętego w tabeli, wystąpią w europejskich pucharach. - Mistrzostwo Polski dla Legii wcale takie pewne nie jest. Już wszyscy snują, że nam się będzie opłacało przegrać z nimi w lidze. Myślę, że do ostatniej kolejki będzie walka o pierwszą trójkę i my nie możemy o tym myśleć. Musimy wygrać w Pucharze Polski i tym samym zapewnić sobie udział w europejskich pucharach. Śląsk jest w ciężkiej sytuacji finansowej i w związku z tym Puchar Polski i trzecie miejsce minimum to będzie ogromny sukces dla Wrocławia, jak i dla nas - podkreślił "Giki".
Sam Rafał Gikiewicz stanowczo domaga się gry. Zwłaszcza z Legią wiedzie mu się dobrze, bowiem podczas spotkania o Superpuchar na Łazienkowskiej w Warszawie rozegrał on doskonałe zawody, a Śląsk zdobył to trofeum. - Spodziewałem się, że w Lubinie wystąpię między słupkami. Trenuję po to, żeby w każdym meczu bronić. Liczę na to, że wystąpię w finale. Jeżeli nie zagram, to trudno, chociaż licznik spotkań w Śląsku bardzo pomału mi bije. Jak tak dalej ma być, to nikogo nie straszę, tylko chcę grać. Jak występuję to udowadniam, że coś tam potrafię i jak myślę, niejeden klub by mnie chętnie zatrudnił czy wypożyczył bądź kupił. Nie wiadomo jednak co tu będzie. Jakieś problemy finansowe, może być brak licencji. Coś tam do nas dochodzi, więc nie wiadomo. Ja w każdym spotkaniu w którym gram chcę się też de facto sprzedać i pokazać, bo to jest okno wystawowe. Dużo nie gram, ale jak już jestem na boisku, to chcę robić wszystko i trochę aż może za dużo. Ktoś to ogląda i zawsze mogę się pokazać. Liczę, że zagram w finale Pucharu Polski. Będzie to mój drugi finał. Jeden Puchar Polski już z Jagiellonią w 2010 roku zdobyłem. Wtedy był jeden mecz i wygraliśmy z Pogonią Szczecin. Mam nadzieję, że drugi puchar będzie mi dane podnieść do góry w wieku 26 lat - podsumował Rafał Gikiewicz.