Obrońca GieKSy rozczarowany po meczu z Sandecją. "Ten remis to dla nas porażka"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trzy remisy w trzech ostatnich meczach to bilans, jaki na boiskach I ligi uzyskał GKS Katowice. Śląska drużyna spotkania ligowe rozgrywała co trzy dni, co mocno dotknęło ją fizycznie.

Po udanym starcie rundy wiosennej piłkarze GKS-u Katowice w ostatnich kolejkach znacznie spuścili z tonu. W trzech ostatnich meczach zdobyli raptem trzy punkty, odnosząc trzy z rzędu remisy. - Szkoda straty dwóch punktów w meczu z Sandecją, bo kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania. Możemy tylko żałować, że na początku meczu nie strzeliliśmy bramki, bo wydaje mi się, że wtedy nasze zwycięstwo byłoby znacznie bardziej okazałe niż jedną bramką, a tak musimy zadowolić się remisem - przyznaje Bartłomiej Chwalibogowski, obrońca drużyny z Bukowej.

- Mamy po tym meczu co żałować, bo mieliśmy kilka okazji, które po prostu musiały zakończyć się bramką. Niestety z jakichś względów ta piłka do siatki nie wpadała i nie umieliśmy objąć prowadzenia. Bardzo tego meczu żałuję i prawdę mówiąc traktuję ten remis jak porażkę - dodaje doświadczony zawodnik GieKSy.

"Chwali" jest tej wiosny etatowym lewym obrońcą katowiczan i na nowej pozycji radzi sobie całkiem nieźle. - Wiadomo, że ciągnie mnie do gry ofensywnej, ale teraz skupiam się głównie na dobrej postawie w obronie. O naszą postawę z przodu jestem spokojny. Jest Przemek Pitry i Deniss Rakels. Do tego dobrze radzą sobie skrzydłowi i Grzesiu Fonfara. W meczu z Sandecją kilka razy się podłączyłem, ale priorytetem jest dla mnie dobra gra w destrukcji - podkreśla 31-latek.

Trzy punkty zdobyte w trzech meczach nikogo przy Bukowej nie zadowalają. - Z Polonią Bytom zagraliśmy bardzo słabo i ten remis to chyba maksimum, na jakie po takim meczu mogliśmy liczyć. W Stróżach remis też powinien nas zadowalać, bo mówiąc delikatnie atmosfera tam jest... specyficzna. Boisko jest ciężkie, a rywal niewygodny. Na tle Sandecji, która jest dziś lepszą drużyną niż jesienią nie wyglądaliśmy źle. Zagraliśmy poprawnie, ale zabrakło tej jednej bramki, która przesądziłaby o naszym zwycięstwie - argumentuje piłkarz śląskiej drużyny.

Katowiczanom coraz bardziej daje się we znaki maraton, który staje się ich udziałem. Cztery ostatnie mecze GKS rozgrywał bowiem co trzy dni. - Nie ma co ukrywać, że zmęczenie się nawarstwia i ten maraton daje nam w kość. Naszą siłą jest jednak to, że fizycznie jesteśmy do tej rundy przygotowani naprawdę dobrze. Poniżej swojego poziomu zagraliśmy chyba tylko w Bytomiu. W pozostałych meczach każdy punkt wybiegaliśmy. Trener rotuje jednak składem i na bieżąco dokonuje jakichś roszad. Mamy silną i wyrównaną kadrę, więc powinniśmy sobie dać radę - puentuje gracz drużyny z Bukowej.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)